/KS_454466_II_L_0001.djvu

			Marszałkowie Wołyńskiej ziemi
przed Unią Lubelską i miana ich spadkobiercy
Marszałkowie szlachty Wołyńskiej
w porozbiorowej dobie
We Lwowie
Z drukarni Jakubowskiego i Sp. ul. Piekarska 11
		

/KS_454466_II_L_0003.djvu

			MARSZAŁKOWIE WOŁYŃSKIE] ZIEMI
I MARSZAŁKOWIE SZLACHTY
		

/KS_454466_II_L_0005.djvu

			ції-
Ї>143
Z. L. Radzimiński
Marszałkowie Wołyńskiej ziemi
przed Unią Lubelską i miana ich spadkobiercy
Marszałkowie szlachty Wołyńskiej
w porozbiorowej dobie
We Lwowie
Z drukarni Jakubowskiego i Sp. ul. Piekarska 11
		

/KS_454466_II_L_0006.djvu

			„Odbitka z Kwartalnika historycznego“, 1915.
tpaci*8’
"Ahl\gl
М(ьЬ8).€3/о4: гіЬ. И 'S5.S-Sс
		

/KS_454466_II_L_0007.djvu

			WSTĘPNE SŁOWO.
W roku 1866-ym po usunięciu z Wołyńskiego krzesła
marszałkowskiego ostatniego marszałka wyborowego, z kan­
dydatury na niem siedzącego, śp. Władysława Załęskiego,
odwiedziwszy go w Zytomirzu dla wyrażenia mu z tego
powodu kondolencyi, przy pożegnaniu usłyszałem z ust
jego mniej więcej te słowa: „Wiem, że się zajmujesz i lu­
bujesz dziejami naszego Wołynia, powinieneś przeto napi­
sać historyę urzędu marszałkowskiego Wołyńskiego i tych,
co tę godność piastowali do końca“. N!e pamiętam, co na
to na razie odpowiedziałem, ale kiedy przed czterdziestu
laty obejmowałem urząd Deputata Wołyńskiego szlachec­
kiego Zgromadzenia, przypomniałem sobie słowa niebosz­
czyka i porobiłem w tym celu w archiwum Zgromadzenia
niezbędne notatki, które nieuporządkowane i zapomniane,
spoczęły na długie lata w mej zamkniętej tece.
Gdy w końcu ubiegłego roku Szanowna Redakcya
Kwartalnika historycznego zażądała odemnie artykułu
z dziejów Wołynia, z późniejszej ich doby, przypomniałem
sobie istnienie tych luźnych notatek, do pewnego stopnia je
uzupełniłem i obecnie, po ukazaniu się w Kwartalniku
mego artykułu na prędce skleconego, puszczani w obieg
tę drobnostkę w osobnej odbitce, dedykując ją pamięci jej
duchowego z przed półwiecza inicjatora, okazującego mi
za życia wiele życzliwości i przyjaźni:
Władysława Szłubicz Załęskiego,
ostatniego wyborowego marszałka Wołjmskiego, w czter­
dziestą rocznicę jego zgonu i pięćdziesiątą z urzędu ustą­
pienia.
Dnia 28./15. marca 1916 r.
Lwów, willa „Luba“-
Z. L.
		

/KS_454466_II_L_0009.djvu

			Wspólność miana „marszałek“ z dołączeniem doń topo­
graficznego określenia „Wołyński“, wprowadza często w błąd
ludzi nieobznajomionych z ustrojem Wołynia i znaczeniem tego
urzędu w epoce Jagiellońskiej i w obecnej porozbiorowej; w ni­
niejszym przeto artykule pozwalam sobie tę rzecz wyjaśnić
i różnicę między tymi dwoma odrębnymi urzędami wykazać.
Już przed trzydziestu taty w rozprawie mojej „Słowo o na­
miestnikach Rusko-Litewskich i marszałkach Wołyńskiej ziemi“
w Krakowie wydanej, życzliwie wzmiankowanej w przedmo­
wie śp. Ksawerego Liskego do tomu XI. Aktów Grodzkich
i Ziemskich, określiłem stanowisko i atrybuty władzy marszał­
ków Wołyńskiej ziemi, przed jej wcieleniem do Korony. Po­
daję je tu w streszczeniu: 1) Władza ich rozciągała się na
powiaty Łucki i Włodzimirski, w ich dawnych oczywiście
granicach; 2) była ona niejako dożywotnią; 3) w czasie wojny
marszałek Wołyński stał na czele ziemian Łuckich i Włodzi-
mirskich; 4) brał udział w główszczyznie za zabitych sług kniaz-
skich, pańskich i ziemiańskich; 5) wraz z wojewodami należał
do składu „Panów Rad ich Miłości“ jeszcze w 1566 r. i na-
koniec 6) urząd ten nie zlał się z utworzonym w tym roku
wojewody Wołyńskiego, lecz zakończył swój żywot, już od
tego czasu tylko nominalny, ze śmiercią w 1608 r. ostatniego
marszałka ziemi Wołyńskiej, przemożnego kniazia Konstan-
tyna-Wasila Ostrożskiego, wojewody
		

/KS_454466_II_L_0010.djvu

			A) Marszałkowie Wołyńskiej ziemi 1475 do 1608.
W Jagiellońskiej dobie byli nimi: 1) Olizar (Eleazar) Szy-
łowicz Kierdejewicz 1475 r. + około 1486 r. 2) Piotr Jano-
wicz Montygerdowicz „Biały“ 1487 r. (-)- 1497 r.); 3) Kniaź
Semen Jurjewicz Holszański 1494 r. i ponownie 1502 r.
-f- 1505 r. 4) Kniaź Michał Iwanowicz Ostrożski 1500 r.
-f- 1501 r. 5) Fedor Januszewicz 1505 r. -j- 1507 r. 6) Kniaź
Konstantyn hvanowicz Ostrożski, brat przedostatniego
1507 r. (-j- 1530 r.) 7) Kniaź Andrej Aleksandrowicz Sang usz­
ko wic z, szwagier poprzedniego, 1522 -j- 1534 r. 8) Kniaź Fe­
dor Andrejewicz Sanguszkowicz, syn powyższego, 1535 r.
4- 1547 r. 9) Piotr Piotrowicz Kiszka 1548 r. -j- 1550 r.
i 10) Kniaź Konstantyn-Wasil Konstantynowicz Ostrożski,
syn wiekopomnego Konstantyna, 1550 r. -j- 1608 r.
Z nielicznej tej listy, piastujących w ciągu z górą stulecia
Wołyńską laskę marszałkowską wybitnych przedstawicieli naj­
możniejszych rodówr Litewsko-Ruskich, możemy sądzić o waż­
ności państwowej i znaczeniu, jakie w sw'oim czasie przy­
wiązywano do tego, jak się okazuje, wrysokiego urzędu i że ta
laska marszałkowska odgrywała rolę niemal trzeciej buławy
w państwie Jagiellonów.
Jeżeli przeto, jakeśmy to wryżej zaznaczyli, wojewodowie
Wołyńscy nie byli dalszym ciągiem marszałków Wołyńskich
pierwszej doby, to jeszcze mniejszą, a właściwie mówiąc żad­
nej nie znajdujemy łączności, prócz wspólnej nazwry, między
nimi, a marszałkami szlachty Wołyńskiej w porozbiorowej
dobie.
By tezę tę udowodnić, wystarczy nam dopełnić retro­
spektywnego, chociażby tylko bardzo pobieżnego przeglądu,
zrazu ukrócenia swobód i następnie rozw'oju i ostatecznego
ukształtowania się społeczeństwa szlacheckiego w Rosyi i skody-
fikowania jego prawr w „Najwytszej Hramocie“ cesarzowej Kata­
rzyny II., danej w dniu 21. kwietnia 1785 r. szlachcie rosyj­
skiej, rozciągniętej po ostatnim rozbiorze Rzeczypospolitej Pol­
skiej i na jej szlachtę pod berło rosyjskie podpadłą.
Otóż po okrutnych eksterminacyjnych cięgach zadanych
staremu bojarstwru przez cara Iwana Groźnego i jego „Oprycz-
ników po skasowaniu za inicyatywą bojarzyna kniazia Wa-
sila Wasilewicza Golicyna, przez cara Feodora
		

/KS_454466_II_L_0011.djvu

			w 1682 roku „miestniczesłwa“ *), po radykalnych reformach
Piotra Wielkiego, cesarzowa Katarzyna II., wynagradzając
szlachcie rosyjskiej jej wielkie zasługi w ugruntowaniu potęgi
i wielkości Rosyi, uznała za właściwe obdarzyć rzeczoną
szlachtę w dniu 21. kwietnia 1785 r. całym szeregiem przy­
wilejów, zawartych w tak zwanej „Najwyższej Hramocie“, którą
Ó „Miestniczestwo“ = *preseance“ = prawo pierwszeństwa jed­
nych rodów przed drugimi przy obsadzaniu posad i dygnitarstw,
tak cywilnych, jak i wojskowych w państwie Moskiewskiem, bez­
względnie na osobiste kwaliflkacye, było tak zakorzenione i rozwi­
nięte i przynosiło tyle szkody państwu, iż postępowa partya bojar­
ska, z młodym, energicznym, niepospolicie wykształconym, o szero­
kich poglądach i wielki mir posiadającym bojarzynem na czele, przed­
stawicielem jednego z naj starożytni ej szych rodów, z krwi Gedymino-
wej wywodzącego się, kniaziem Wasilem Wasilewiczem Golicynem,
korzystając z wpływów jego na cara Feodora Aleksiejewicza, posta­
nowiła raz na zawsze koniec miestniczestwu położyć. Na początku 1682 r.
po niefortunnych kilkoletnich walkach z Turkami, car Feodor pole­
cił kniaziowi Wasilowi Golicynowi i wybranym przezeń przedstawi­
cielom i znawcom spraw wojennych utworzyć komisyę, któraby wy­
jaśniła powody tych niepowodzeń i zajęła się reorganizacyą wojsko­
wości; skorzystano z pretekstu i uznano, źe przyczyną wszystkiego
zła było przeważnie miestniczestwo, które należy niezbędnie natych­
miast skasować i prosić cara, by rozkazał: „wszystkim Bojarom
i Okolniczym i Dumnym i bliskim ludziom i wszystkim czynom być
w Moskwie w prykazach i półkach, w wojennych, poselskich i we
wszystkich sprawach i w miastach między sobą bez miejsc, ale
tylko tam gdzie komu Wielki Car być rozkaże; żadnych spraw mię­
dzy sobą z tego powodu nie zaprowadzać i na razriady i miejsca
uprzednie się nie powoływać i je wykorzenić“. Car Feodor przy­
chylając się do opinii komisyi i zawezwawszy wyższe duchowień­
stwo, z patryarchą moskiewskim Joakimem na czele, bojarów i szlach­
tę, objawił im swoją na ten projekt sankcyę, a gdy wszyscy na ska­
sowanie miestniczestwa przystali, polecił przynieść wszystkie razriad-
ne księgi, w których były zebrane wskazówki, do miestniczestwa
odnoszące się i takowe publicznie spalić, co też niezwłocznie w tymże
dniu 12. stycznia 1682 r. wykonanem zostało. Natomiast zaś rozkazał
zaprowadzić urzędową księgę rodowodów szlacheckich, w którą dla
pamięci wszystkie ich rody wpisać, nie przyznając jednym przed dru­
gimi żadnego pierwszeństwa, podzielił ją wszakże na cztery części,
odnosząc do pierwszej: rody kniaziowskie i inne więcej zasłużone
przy nim i przy carskich poprzednikach jego, bywające przy nich
Bojarami, Okolniczymi i Dumnymi dworzanami, a także i te stare
rody, które za cara Joana Wasilewicza bywały w poselstwach, w goń­
cach, w półkach i w miastach wojewodami; do drugiej te
		

/KS_454466_II_L_0012.djvu

			niekiedy nazywają „Konstytucyą szlachecką“ 1). Dzieli się ona
na cztery paragrafy: A. O osobistych prerogatywach szlachty;
B. O zbieraniu się szlachty, o ustanowieniu zgromadzenia szla­
checkiego w gubernii i o dogodnościach stąd wypływających;
C. Instrukcya do ułożenia i dalszego prowadzenia księgi rodo-
witości szlacheckiej i D. Dowody szlachectwa; paragrafy zaś te
razem wzięte zawierają w sobie aż 122 punkty. W danym wy­
padku najwięcej nas interesującym jest paragraf A., którego
punkty w urzędowem, ad usum szlachty polskiej w kraju za­
chodnim, tłumaczeniu tu podaję, poprawiając z tekstu rosyj­
skiego niektóre fałszywe zwroty i modernizując samą pisownię
i tak:
1) I m i ę (nazwa) szlachcic jest skutkiem pochodzącym
od przymiotów i cnót pierwiastkowych w starożytności mężów,
którzy się zalecili zasługami, tak, że samą służbę obracając dla
siebie w dostojność, pozyskali potomstwu swemu „imię do­
brze, czyli szlachetnie urodzonego“.
2) Nietylko Imperyi i Tronowi pożyteczna rzecz jest, ale
i sprawiedliwa, ażeby rodowitej szlachty stan szanowny zacho­
wywał się i umacniał się niezachwianie i nienaruszenie; i dla tego
było od wieków, jest teraz i ma być na zawsze dostojność
szlachecka nieodjęta, dziedziczna i potomna tym zacnym imio­
nom, które oną zaszczycają się, a zatem:
3) Szlachcic komunikuje (udziela) zaszczyt szlachectwa,
żonie swojej.
4) Szlachcic komunikuje (przekazuje) dzieciom swoim za­
szczyt szlachetnej rodowitości dziedzicznie.
5) Nie ma być pozbawiony szlachcic lub szlachcianka
szlacheckiej godności, chybaby sami siebie pozbawili jej przez
wykroczenie zasadom szlachectwa przeciwne.
które wyższych dostojeństw nie piastowały, ale od czasu panowania
dziada jego, cara Michaiła Feodorowicza i przy niin, bywały wojewo­
dami, posłami, gońcami i innymi szlachetnymi urzędnikami i w „d z i e-
siętniach“ w pierwszej kategoryi były zapisane; do trzeciej rody
zapisane w „dziesiętni ach“ w średniej i niższej kategoryi; nako-
niec do czwartej rody tych niższych urzędników, którzy za służby
swoje lub ojców swoich, wpisani zostali w poczet moskiewskich „czy­
nów“ (urzędników).
‘) „Грамота на права, вольности и преимущества благороднаго
Россійскаго Дворянства“ 21 Апркля 1785
		

/KS_454466_II_L_0013.djvu

			6) Wykroczenia naruszające zasady szlachectw a i przeciw7-
ne im są następujące: 1. naruszenie przysięgi; 2. zdrada;
3. rozboje; 4. kradzież wszelkiego gatunku; 5. szalbierskie po­
stępki ; 6. wykroczenia te, za które prawa karać nakazują na
ciele lub na honorze; 7. jeżeliby dowiedzione było, iż szlachcic
innych namawiał lub nauczał podobne czynić przestępstwa.
7) Ponieważ zaszczyt szlachectwa nie odejmuje się bez
wykroczenia, a zaś małżeństwo jest godne czci i praw7em Bo-
skiem postanowione, przeto dobrze urodzona szlachcianka, wy­
chodząc za mąż za nie szlachcica, nie ma tracić swojego stanu,
wszakże mężowi i dzieciom nie komunikuje szlachectwa.
8) Bez sądu szlachcicowi nie ma być odjęte szlachectw7o.
9) Bez sądu szlachcicowi nie ma być odebrany honor.
10) Bezsądu  szlachcicowi nie wolno odbierać życia.
11) Bez sądu nie wolno pozbawiać szlachcica majątku.
12) Na szlachcica sąd ma być składany tylko z równych
jemu.
13) Wyrok w sprawie szlachcica, który się dopuścił zbrod­
ni , podlegającej wedle prawa pozbawieniu szlachectwa, czci
i w'reszcie karze gardłowrej, nie ma być wykonanym bez rozpa­
trzenia sprawy przez Senat i bez konlirmacyi Imperatorskiej.
14) Wykroczenia wszelakie szlachcica, od których dzie­
sięć lat minęło i przez ten czas nie były one prosekwrowane
i sądownie wywiedzione, gdyby się w7 tych sprawrach znaleźli
instygujący, powrodowie lub donosiciele, mają być od dzisiej­
szego dnia podane wiecznemu zapomnieniu.
15) Cielesne ukaranie nie ma się tknąć szlachcica.
16) Ze szlachtą służącą w w7ojsku naszem w niższych stop­
niach , we wszelkich w7ykroczeniach tak postępować, jak to
jest przepisano naszemi w7ojennemi ustaw7ami, z ober-ofice-
rami.
17) Potwierdzamy na wieczne czasy, w potomne pokole­
nia, Rosyjskiemu szlachetnemu Dw7orzaństw7u (szlachcie) wol­
ność i swobodę.
18) Potwierdzamy szlachcie, zostającej w służbie, wrolność
służenia dalej lub proszenia o uwolnienie, zachowrując przepi­
sany w tern porządek.
19) Potwierdzamy szlachcie pozwolenie przyjmowTać wro-
jenną służbę u innych Europejskich, sprzymierzonych z nami
mocarstw i w7yjeżdżać do cudzych
		

/KS_454466_II_L_0014.djvu

			20) Wszakże ponieważ imie i dostojność rodowitości szla­
checkiej, jako w dawnych wiekach, tak i teraz i na potem na­
bywa się przez służbę i trudy Imperyi i Tronowi pożyteczne,
tudzież ponieważ istotny byt Rosyjskiej szlachty zależy od bez­
pieczeństwa Ojczyzny i Tronu, a zatem w każdej takowej Ro­
syjskiego samowładztwa potrzebie i kiedy służba szlachty po­
wszechnemu dobru potrzebną i pożyteczną się okaże, tedy każ­
dy szlachcic winien będzie na pierwsze zawołanie od najwyż­
szej władzy, nie szczędzić ani pracy, ani nawet życia dla służby
państwowej.
21) Szlachcic z tytułu swego szlachectwa ma prawo pisać
się panem = „помгъщикомъ“ (od słowa „помгъстье“ = do­
minium), jak i dziedzicem = „вотчинникомъ“ (od słowa
„вотчина = отчина“ = ojcowizna, dobra dziedziczne), tak
dóbr rodowych, spadkowych, jak i jemu osobiście nadanych.
22) Szlachcicowi pozostawia się wolna wola i władza na­
byte przezeń samego dobra: darować lub testamentem lego­
wać, w posagu, albo w dożywocie oddać, dać wlewkiem
(prawem wlewkowem), lub sprzedać, komu za właściwe uzna.
Dziedzicznemi zaś dobrami nie ma rozporządzać inaczej, tylko
jak prawa wskazują.
23) Dziedziczny majątek szlachcica, zasądzonego za waż­
ne wykroczenie (prowadzące za sobą pozbawienie praw stanu),
ma być oddany prawnemu jego spadkobiercy lub spadkobier­
com.
24) Ponieważ chęć i żądanie nasze było, jest i zawsze da
Róg będzie, ażeby Imperya wszechrosyjska rządzona była we­
dług wydawanych od Samowładczej naszej Władzy, praw
i ustaw, dla ugruntowania sprawiedliwości, prawdy i bezpie­
czeństwa dóbr i mienia każdego, znajdujemy rzeczą sprawied­
liwą, zakazać ponownie i surowo ponowić dawniejsze o tem
zakazy, ażeby nikt nie ważył się, bez sądu i wyroku, na mocy
praw wydanego przez właściwe sądowe instytucye, samowol­
nie odbierać szlachcicowi majętność jego, lub mu ją pustoszyć.
25) Sprawiedliwość i wymierzanie kar za występki, poru-
czone są w’ każdem namiestnictwie, jedynie sądowrym urzędom
na to ustanowionym; one słuchają iałobij (skargi) powodo­
wej i usprawiedliwienia się pozwanej strony i ferują wyrok na
mocy praw obowiązujących, którym każdy, jakiego by rodu
i pochodzenia nie był, podlegać obowiązany i dla tego:
		

/KS_454466_II_L_0015.djvu

			szlachcic ma sprawiedliwe żądanie, lub na odwrót ktoś go słusz­
nie o coś oskarża, tedy rozpoznać sprawę należy, w ustano­
wionych na to jurysdykcyach wdadzę mających, porządkiem
przepisanym; albowiem niesprawiedliwą by rzecz była i po­
wszechnemu porządkowi przeciwną, gdyby każdy w sw-ej spra­
wie chciał być sędzią.
26) Potwierdza się szlachcie prawo nabywania włości
(dóbr ziemskich zasiedlonych).
27) Szlachcie potwierdza się prawo przedawania, ogółem
tego, co się u niej w dobrach rodzi, lub ręcznie się wyrabia.
28) Szlachcie dozwrala się mieć po wsiach fabryki i tym
podobne przedsiębiorstwa.
29) Szlachcie dozw-ala się w dobrach sw-oich zaprowa­
dzać miasteczka, a wr nich targi i jarmarki, stosownie do kra­
jowych ustaw, za wiadomością generał-gubernatorów i guber-
skich zarządów, przestrzegając przytem, aby terminy jarmar­
ków' w miasteczkach tych, zgodne były z terminami jarmarków
w miasteczkach okolicznych.
30) Szlachcie potwierdza się prawo posiadania, budowra-
nia, lub kupowrania domów- po miastach i zaprowadzania w nich
rękodzielni.
31) Jeżeli kto ze szlachty chce korzystać z prawa miej­
skiego, powinien wrzamian jemu w tych wypadkach podlegać.
32) Szlachta ma praw-o przedaw-ać ryczałtowo w'szystko
co się w jej posiadłościach produkuje, lub też wyprawiać te
produkty, według przepisów wskazanych wyrabiane, z portów
naznaczonych ukazami za morze; albowiem nie zabrania się
szlachcie posiadać lub zaprowradzać fabryki, rękodzielnie i wszel­
kie inne tym podobne zakłady.
33) Potwierdza się prawo wdasności szlachcie, darowane
jej ukazem 18. lipca 1782 r. nietylko na to, co się na powierz­
chni ziemi, do każdego ze szlachty należącej, znajduje, ale i na
to co się kryje w- jej łonie i w- wodach wśród niej leżących,
na Wszystkie drogie minerały i dobywane metale, w pełnej
sile i mocy słów w tym ukazie wypowiedzianych.
34) Potwierdza się szlachcie praw-o własności na lasy ros­
nące w jej dobrach i wolne onych użycie, w pełnem brzmie­
niu i mocy wyrazów, jako się w miłościwym ukazie z dnia 22.
września 1782 roku powiedziało.
		

/KS_454466_II_L_0016.djvu

			36) Po wsiach dom pański „помгыцичый“ ma być swobod­
ny od postoju (kwaterunku żołnierskiego).
36) Szlachcic wolny jest od osobistego podatku.
Nawiasem tu jeszcze dodać należy, że „Hramota“ 1785 r.
zapewniała szlachcie przeważny wpływ w sądownictwie i ad-
ministracyi tak gubernialnej, jak i powiatowej. I tak czytamy
w paragrafie B., że dziesięciu „zasiedatelów“ (członków) wyż­
szego ziemskiego sądu, dwóch sumiennego sądu, powiatowego
sądu i niższego ziemskiego, wybierani bywają przez szlachtę
tych powiatów, które podlegają jurysdykcyi tego wyższego ziem­
skiego sądu, co trzy lata z pośród szlachty w spisie danej gu­
bernii zamieszczonej, chociażby nawet w niej nie mieszkającej.
Lista wybranych zasiedatieli zostaje przedstawioną rządcy,
czyli gubernatorowi, jeżeli w danej gubernii generał - guber­
nator się nie znajduje, który ją zatwierdza, jeżeli wybrani nie
są w czem poszlakowani (p. p. 41, 42 i 44). Tamże widzimy,
że powiatowy, lub okręgowy sędzia i ziemski sprawnik, czyli
kapitan, wybierani zostają przez szlachtę co trzy lata i przed­
stawiani jak i powyżsi do zatwierdzenia gubernatorowi (p. 43).
Zgromadzeniu szlacheckiemu przysługuje prawo przedstawia­
nia swoich ogólnych potrzeb generał-gubernatorowi, lub gu­
bernatorowi, a także przez swoich deputatów zanosić skargi
do Senatu i samemu Monarsze, wedle ustanowionych w tym
celu przepisów (pp. 47 i 48). Wszelkie jednak uchwały prze­
ciwne prawu, lub domagania się rzeczy je naruszających, są
wzbronione i podlegają karze pieniężnej w wysokości dwustu
rubli (p. 49). Zgromadzenie szlacheckie nie staje osobiście przed
sądem, lecz tylko przez swojego adwokata daje objaśnienie
i broni się, nie może ono przytem w żadnym wypadku być
brane pod straż (pp. 56 i 57). Do wyższego ziemskiego sądu
w gubernii (tak zwanego w następstwie czasu sądu głównego,
dzielącego się na Izby cywilną i kryminalną, których prezeso­
wie wybierani byli przez szlachtę z jej łona i zatwierdzani
na tych urzędach przez rząd, jak również i ich członkowie,
„deputaci sądu głównego“; wszyscy oni zastąpieni zostali
mniej więcej w połowie XIX. w. przez urzędników nominowa­
nych przez rząd), wnoszą się z apelacyi od powiatowych są­
dów, szlacheckich opiek i niższych ziemskich sądów, wszystkie
sprawy, skargi i procesy szlacheckie i ze szlachcicem, tak cy­
wilne, jak i kryminalne, sprawy odnośne do dóbr,
		

/KS_454466_II_L_0017.djvu

			przywilejów, testamentów, dziedzictwa majętności, praw dzie­
dzicznych, sprawy sporne o władanie, o ciężkie zniewagi i t. р.;
a także i wszystkie sprawy nieszlacheckie, z prawa apelacyi
od ziemskiego niższego i powiatowego sądów, wyższemu ziem­
skiemu sądowi podlegające (p. 58).
Zgromadzeniu szlacheckiemu dane jest prawo wyklucza­
nia z pośród siebie członków pozbawionych czci, bądź wyro­
kiem sądowym, bądź zasługujących na tę karę w opinii po­
wszechnej, do czasu, aż się z zarzutów im czynionych nie oczy­
szczą (p. 65).
Zgromadzenie szlacheckie ma prawo mieć dom własny
w gubernialnem mieście dla zbierania się w nim szlachty odno­
śnej gubernii (p. 50); tamże umieszcza swoje archiwum (p. 51);
ma prawo i posiada własną pieczęć (p. 52); wybiera i ma swo­
jego sekretarza (p. 53); z uchwalonych przez siebie ofiar, czy też
ze składek dobrowolnych, ma prawo sformować odrębną kasę
i nią rozporządzać za powszechną zgodą (p. 54).
Zgromadzeniu szlacheckiemu nie wolno wybierać do urzędu
szlachcica młodszego od lat dwudziestu pięciu, lub posiadają­
cego majątek przynoszący dochodu niżej stu rubli (p. 62);
w zgromadzeniu szlacheckiem, szlachcic nie władający sam do­
brami i nie mający spełna lat dwudziestu pięciu, znajdywać
się może, ale bez prawa głosu (p. 63).
Urodzonymi przedstawicielami tego, jak widzimy, najwyż­
szego i bardzo uprzywilejowanego stanu w Rosyi, byli i do dziś
dnia są poniekąd jeszcze, tak zwani urzędownie „predwoditieli“
(przewódzcy) „dworianstwa“ (szlachty), powiatowi i guberscy *).
Pierwsi z nich zostali powołani do życia w ukazie cesa­
rzowej Katarzyny II. 14. grudnia 1766 r. 2) dla przeprowadze­
nia pod ich kierownictwem wyboru deputatów od szlachty,
po jednym z każdego powiatu do komisyi, mającej opracować
projekt nowej Ustawy („Поваго Уложенія“), wraz z deputatami
od wszystkich innych stanów i „narodów". Tym ukazem
szlachta w każdym powiecie została uznaną za jednostkę praw-
r| Właściwie mówiąc gubernjalni, a nie guberscy, ale ten rusy­
cyzm tak się zaaklimatyzował na Wołyniu, że w dalszym ciągu niniej­
szej rozprawy zostawiam go nietkniętym.
2) W paragrafie B. w punkcie 40 Hramoty 1785 r. czytamy, że
powiatowy predwoditiel szlachty wybiera się przez nią co trzy
		

/KS_454466_II_L_0018.djvu

			ną („Юридическое лицо“), przewódzca zaś jej stał się ipso
facto naturalnym pośrednikiem do porozumiewania się w razie
potrzeby między nią, a rządem. Przewódzcy ci obowiązani
byli: 1) przeprowadzać wybory deputatów do powyższej komi­
sy i ; 2) we wszystkich sprawach szlachty w powiatach z rządem
się porozumiewać; 3) mając w swem ręku spisy wszystkiej
szlachty w powiecie, wydawać im w razie potrzeby świadectwa
0 ich szlacheckiem pochodzeniu; 4) zawiadywać szlachecką
opieką (nad małoletnimi i w opiekę oddanymi majątkami),
w skład której, oprócz niego, jako prezydującego wchodzi sę­
dzia powiatowy i dwóch członków (podsędków) tegoż sądu
(p. 60); 5) oprócz spraw tyczących się szlacheckiego stanu,
mieli oni jeszcze prawo zawiadywać wszelkiemi sprawami ziem-
skiemi, a w tej liczbie rozkładem ziemskich powinności; 6) w dzie­
sięć lat potem zostało im powierzone zawiadywanie rekrucką
powinnością, przygotowywanie i sprawdzanie odnośnych spisów
1 rozkładek, przewodniczenie przy poborze rekrutów w tak zwa­
nym w następstwie urzędzie wojskowej powinności, w opiekuń­
czym komitecie więziennym, z biegiem czasu w tworzących się
komitetach : Czerwonego Krzyża, przytułków dziecinnych i na­
reszcie przy wyborach wyborców posłów' do Dumy państwowej,
oraz radnych powiatowych i guberskich i t. d.; 7) byli oni
wreszcie, wedle „Hramoty“, urodzonymi kandydatami do urzędu
guberskiego przewódzcy szlachty. Urząd ten zaliczony był
początkowm do klasy siódmej, lecz w następstwie podniesiony
został do klasy piątej, odpowiadającej randze tejże t. j. radcy
stanu. Dodać tu jeszcze należy, że powiatowy przewódzca
szlachty winien był ułożyć, i w następstwie dalej prowadzić
wedle zatwierdzonego schematu, porządkiem alfabetycznym
spis wszystkich członków' rodów szlacheckich wiadających do­
brami ziemskiemi w danym powiecie, wyszczególniając przy
każdym z nich: 1) czy żonaty i z kim ? 2) wiele ma dzieci męskiej
i żeńskiej płci i ich imiona ? 3) jeżeli nie żonaty, to kawaler, czy
wdowiec ? 4) wiele według ostatniej rewizyi posiada obojej płci
dusz, dziedzicznych, kupionych, lub świeżo nadanych, albo wr po­
sagu po żonie wziętych? i w wielu wsiach, lub osadach? 5) czy
mieszka w tym powiecie, lub gdzie indziej ? 6) jaką ma rangę ?
7) czy pozostaje w służbie, lub jest od niej uwolniony? Spisy
w ten sposób sporządzone przewódzca powiatowy podpisuje
i odsyła je guberskiemu przewódzcy, pozostawiając ich
		

/KS_454466_II_L_0019.djvu

			pie w swoim powiatowym urzędzie (p. 74), w tak zwanej kan­
celarii predwoditielci dworianstwa.
Dla ułożenia z tych materyałów w namiestnictwie, lub
gubernii, księgi rodowodowej szlacheckiej i dalszego jej prowa­
dzenia, szlachta każdego powiatu wybiera po jednym deputa­
cie, co trzy lata; ażeby ci deputaci, wraz z guberskim prze-
wódzcą szlachty danej gubernii, mieli staranie o rzeczywi-
stem ułożeniu i dalszem prowadzeniu tej księgi, według danej
im w tym celu instrukcyi (p. 67). Pod jego prezydencyą sta­
nowią oni jurysdykcyę rozpatrującą przedstawione dowody
szlachectwa, decydującą o ich wartości i postanowienia sw7e,
w tej materyi wrydane, posyłającą na zatwierdzenie, lub względ­
ną odmowę do Departamentu Heroldyi w rządzącym Sena­
cie w’ Petersburgu. W połączeniu z powiatowymi przewódz-
cami szlachty pod prezydencyą guberskiego stanowią oni
Zgromadzenie = Koło szlacheckie, decydujące większością gło­
sów w'ażne sprawy szlacheckie, jak np. wykluczanie z grona
szlachty, za nieuczciwie i karygodne występki, branie wTopiekę
niespełna przytomnych, marnotrawców i należących do nich
majętności i t. p. Z biegiem czasu deputaci stali się niejako wska­
zanymi zastępcami powiatowych przewódzców szlachty,
których zastępyw7ali przedtem oficyalnie chorążowie powiatowi,
zanim ten urząd skasowanym ostatecznie nie został.
Guberscy przew7ódzcy szlachty zawdzięczają początek
swojego bytu omówionej wryżej Hramocie Katarzyny II. z r. 1785,
w której po wypowiedzeniu w7 paragrafie B. punkcie 38, że
szlachta zbiera się w gubernii na wezwanie generał-guberna-
tora, lub gubernatora, tak dla dokonania powierzonych jej
wyborów7, jako też dla wysłuchania wmiosków7 tych dygnitarzy,
co trzy lata wr czasie zimowym, w następnym punkcie 39 czy­
tamy : Zgromadzeniu szlacheckiemu w7 namiestnictwie (lub gu­
bernii) pozwrala się wybierać guberskiego przewódzcę (pred-
woditiela) szlachty tej gubernii i dla tego zgromadzenie szla­
checkie ma przedstawiać co trzy lata generał - gubernatorowi,
lub gubernatorów7!, z powiatowych p r z e w7ó  d z с ó w dwróch kan­
dydatów, z których otrzymujący aprobatę rządcy gubernii, ma
być ipso facto guberskim przewódzcą szlachty danej gubernii.
Wybrany i zatwierdzony guberski przewódzcą szlachty,
z wybranymi powiatowymi deputatami, ze spisów szlachty
przez powiatowych przewódzców dostawionych,
		

/KS_454466_II_L_0020.djvu

			ułożyć szlachecką rodowodową księgę odnośnej gubernii (p.
75). Księga ta dzieli się na sześć części:
Do pierwszej wnoszą się rody rzeczywistej szlachty,
to jest te, które przez cesarzowę Katarzynę II., lub przez inne
koronowane głowy, do dostojności szlacheckiej zostały wynie­
sione i dyplomem, herbem i pieczęcią udarowane, a także i te,
które posiadają dowody inne na rzeczywiste szlachectwo nie
wyżej lat stu (p. 77).
Do drugiej rody szlachty wojennej t. j. ober-oficerowie,
nie ze szlachty pochodzący i tych potomkowie (p. 78).
Do trzeciej rody szlachty ósmej klasy i wyżej t. j. po­
czynając od kolegialnego asesora i tych potomkowie (p. 79).
Do czwartej zagraniczne rody szlacheckie, które przy­
jęły rosyjskie poddaństwo (p. 80).
Do piątej rody odznaczone tytułami: książąt, hrabiów
i baronów (p. 81).
Do szóstej starożytne rody szlacheckie, których dowody
szlachectwa sięgają wstecz po za it)k 1685 i początek ich kryje
się w starożytności (p. 82).
W każdej z wymienionych części przy zapisywaniu ro­
dów, powinien być zachowany porządek alfabetyczny.
Zabrania się guberskiemu przewód z су i powiatowym
od szlachty deputatom wnosić do księgi rodowodowej rody, nie
przedstawiające pewnych dowodów swego szlachectwa (p. 83).
Jeżeli przy rozpatrywaniu dowodów szlachectwa danej.ro­
dziny przez guberskiego przewódzcę i powiatowych depu­
tatów, zdania ich będą podzielone, ale dwie trzecie głosów uzna
je za dostateczne, obowiązkowo ród ten wnosi się do księgi
szlacheckiej i wydaje mu się patent odpowiedni z podpisami
przewódzcy i deputatów i pieczęcią szlacheckiego zgroma­
dzenia danej gubernii (p. 85); przyczem stosownie do każdo­
razowego postanowienia zgromadzenia, ród wnoszony do księgi
płaci jednorazowo do kasy szlacheckiej, pewną sumę, nie prze­
noszącą wszakże dwustu rubli (p. 86). Niezadowoleni z roz­
patrywania i postanowienia guberskiego przewódzcy i depu­
tatów, zanoszą na nie skargę do Departamentu Heroldyi,
przedstawiając tam swoje dowody (p. 87).
Ułożenie i prowadzenie szlacheckiej księgi rodowmdowej
podlega kontroli ogólnego zgromadzenia szlachty danej guber­
nii (p.
		

/KS_454466_II_L_0021.djvu

			Oprócz samej księgi, sporządza się z niej dwie wierzy­
telne kopie z odnośnymi podpisami; oryginał przechowuje się
w archiwum szlacheckiego zgromadzenia, jedna kopia składa
się w archiwum guberskiego rządu, drugą zaś odsyła się do
archiwum Departamentu Heroldyi w Senacie (p. 89).
Zatrzymawszy się może cokolwiek za długo nad obowiąz­
kami i czynnościami guberskiego przewódzcy w sprawach
* heroldyjnych, postaram się być lakoniczniejszym w określeniu
innych jego obowiązków, z biegiem czasu do urzędu jego przy­
wiązywanych i nań wkładanych, wymieniając je już tylko su­
marycznie i tak: Prezyduje on w wyborczem guberskiem ze­
braniu przy wyborach posłów do Dumy państwowej, do Rady
państwa i w wielu innych; jest on członkiem wyższego sądu
stanowego, zbierającego się parę razy do roku w guberskiem
lub powiatowem mieście pod prezydencyą prezesa Izby sądo­
wej (sudiebnoj pałatij) danego okręgu; członkiem Komitetów
guberskich: byłego rozporządzającego, statystycznego, do spraw
włościańskich, do spraw miejskich, opieki trzeźwości, ochrony
lasów, opieki nad więzionymi, dziecięcych przytułków, po­
wszechnego zdrowia, zaopatrywania żywnością ludności i t. d.
Urząd guberskiego przewódzcy zaliczony jest do klasy
IV. i odpowiada randze rzeczywistego radcy stanu (prewoschodi-
tielstwa = ekscelencyi).
Po oderwaniu od Polski i przyłączeniu do Rosyi tak zwa­
nego „Zachodniego Kraju“ (Litwy, Riałej Rusi, Wołynia,
Podola, BracławszCzyzny i Kijowszczyzny) i przyznaniu polskiej
szlachcie tamtejszej praw szlachectwa rosyjskiego, objętych
„Hramotą“ 1785 r., zaczęto ją wedle tejże organizować i w parę
lat po ostatnim rozbiorze Rzeczypospolitej, wprowadzono tam
oczywiście urzędy powiatowych i guberskich przewódzców
(predwoditielej); atoli szlachta nasza pod wpływem żywej tra-
dycyi całej plejady marszałków: wielkich, nadwornych,
ziemskich i hospodarskich, sejmowych i sejmikowych, konfe-
derackich, trybunalskich, na Litwie zaś czternastu powiatowych,
do godności kasztelańskiej w styczniu 1793 r. podniesionych,
a na Wołyniu par excellence, marszałków ziemi Wołyńskiej,
odrzuciła tacite urzędowe miano „predwoditiela“ i przyswoiła mu
0 wiele dla niej sympatyczniejsze i droższe „marszałka“
1 ostatecznie to się tak dalece utarło, że chociaż oficyalnie mia­
nuje się on i pisze predwoditielem, jednak sami nawet
		

/KS_454466_II_L_0022.djvu

			w potocznej rozmowie najczęściej nazywają go i tytułują „mar-
szał“, a już bezwarunkowo zawsze, gdy się posługują polskim,
francuskim lub niemieckim językiem.
I tak dobiegliśmy kresu naszego założenia, wykazując ge­
nezę tego wskrzeszonego nie urzędu, ale tylko miana, a ponie­
waż z rokiem 1863-im, właściwie 1866-m, porozbiorowa laska
marszałkowska Wołyńska, zdaje się bezpowrotnie, z rąk szlachty
polskiej wytrąconą została i przeszła już niejako do historyi,
myślę, że nie od rzeczy tu będzie podać dokładny spis mar­
szałków Wołyńskich porozbiorowej doby, poprzedzając takowy
paru słowy o erygowaniu i ukształtowaniu na niegdyś, o wiele
obszerniejszem historycznem terytoryum księstwa Wołyńskiego
i zeń wykrojonego od Unii Lubelskiej województwa tegoż na­
zwiska — dzisiejszej gubernii Wołyńskiej.
Po drugim podziale Rzeczypospolitej w roku 1793-m na
mocy manifestu cesarzowej Katarzyny II., datowanego 24. mar­
ca t. r. wcielającego do Rosyi województwa: Kijowskie, Bracław
skie, Podolskie i znaczną część Wołyńskiego po Warkowicze,
Litwę zaś po Niemen, linię graniczną tego zaboru od Polski
przeciągnięto od Drui nad Dźwiną na Narocz, Dąbrowę, gra­
nicą województwa Wileńskiego do Nieświeża, skąd na Pińsk
do granicy Galicyi między Wyżgródkiem i Nową groblą. Ge­
nerał en chef hrabia Michał Nikiticz Kreczetnikow został mia­
nowany namiestnikiem tych nowonabytych prowincyi, podzie­
lił on Ruskie województwa w sposób następujący: namiest­
nictwo Iziasławskie ze stolicą w Zasławiu, Podolskie w Ka­
mieńcu i Bracławskie w Winnicy.
Trzeci zaś podział dokonany w 1795 r. wysunął znacznie
granicę Rosyi w kierunku zachodnim i temsamem oddał w jej
władanie pozostałe resztki Wołyńskiego województwa. Jedno­
cześnie z namiestnikiem generałem Kreczetnikowem, guberna­
torem cywilnym namiestnictwa Iziasławskiego mianowano ge-
nerał-majora Wasila Siergiejewicza Szeremetjewa, wobec którego
szlachta Wołyńska wykonała przysięgę wierności monarchini
w powyższym 1793 r. Ale ani narzucona staremu Wołyniowi
nazwa „Iziasławska“, ani Zasław jako jego stołeczne miasto
długo się nie utrzymały; już bowiem wkrótce po śmierci ge­
nerała Kreczetnikowa w Łabuniu w 1795 r. przypadłej i jego
krótko trwałego następcy ks. Jurja Władiinirowicza
		

/KS_454466_II_L_0023.djvu

			rukowa, zmarłego w Międzybożu, po których objął wielko-
rządztwo generał Tymofiej Iwanowicz Tutolmin, stolica na­
miestnictwa z Zastawia przenosi się na papierze do Zwiahla,
który przemianowują na Nowogród-Wołyński, a de facto, z po­
wodu braku tam odpowiednich gmachów, do Żytomirza, (po
odpadnięciu Kijowa od Rzeczypospolitej 1648 r. de facto, a od
1667 r. de jure) stolicy województwa Kijowskiego.
Gubernia a raczej jeszcze namiestnictwo Iziasławskie dzie­
liło się wówczas na piętnaście okręgów, czyli powiatów: Cud-
nowski, Dubieński, Dubrowicki, Kowelski , Krzemieniecki,
Łucki, Nowogród-Wołyński (Zwiahelski), Ostrogski, Owrucki,
Radomyślski, Rówieński, Starokonstantynowski, Włodzimirz-
Wołyński, Zasławski, i Żytomirski, z których w parę lat potem
Cudnowski wcielono w części do Zwiahelskiego, a w części z mia­
steczkiem Cudnowem do Żytomirskiego, Dubrowicki do Ró­
wieńskiego, a zaś Radomyślski do gubernii Kijowskiej; jednocześ­
nie namiestnictwo Iziasławskie przeobraziło się w gubernię
Wołyńską, Bracławskie zaś pochłoniętem zostało przez sąsie­
dnie mu gubernie Kijowską i Podolską.
Dzień 20. lipca 1796 г. г) został wyznaczony na uroczy­
ste otwarcie namiestnictwa w Zytomirzu przez namiestnika
generała Tutolmina, z którem miały być połączone wybory
miejscowych urzędników. Kwestya ta żywo dotykająca szla­
checkie ziemiaństwo Wołyńskie, wywołała wielkie wśród niego
zainteresowanie się, zwłaszcza w sąsiednim powiecie Cudnow-
skim, gdzie mieli swe posiadłości i rezvdencye ludzie wpły­
wowi i z rosyjskimi stosunkami więcej od innych obeznani,
wśród których rej wodził hr. Józef-August Iliński, rzeczywi­
sty tajny radca i szambelan Rosyjski, późniejszy senator pań­
stwa, który zawsze umiał pogodzić obowiązki wiernego syna
Kościoła i utraconej Ojczyzny, z nałożonymi nań poddanego
państwa, którego zrządzeniem losu stał się obywatelem i wy­
sokim dygnitarzem, nie przestając być użytecznym i pomoc­
nym dla swych rodaków, poczynając od przyczynienia się do
uwolnienia z więzów Kościuszki w 1796 r. przez cesarza Paw-
l) Ochocki w swoich pamiętnikach, lub zecer je składający, po­
dał tę datę o rok późniejszą, to jest na 1797 r., który jest niemożliwym
z wielorakich względów, przedewszystkiem z powodu, że w całym
opisie uroczystości inauguracyjnej nie ma mowy o cesarzu Pawle, ale
tylko o cesarzowej Katarzynie jako żyjącej, która jak wiadomo zmarła
17. listopada 1796
		

/KS_454466_II_L_0024.djvu

			ła I., niedopuszczenia w roku 1816 do zupełnego uniezależ­
nienia od Stolicy apostolskiej Kościoła katolickiego w Rosyi,
co mu zjednało zaszczytny tytuł, „Protektora Religii“, którym
go nasze duchowieństwo zaszczyciło, a kończąc na setkach lu­
dzi, których swoją możną protekcyą osłaniał i z opałów wydo­
bywał. Znany on był z tego powszechnie, jak i z dobrych i sku­
tecznych rad, których nie szczędził; był on już przytem w tej
dobie, po swym powrocie z Petersburga, dokąd po drugim roz­
biorze kraju jeździł z innymi w delegacyi do Tronu, miano­
wany przez rząd naczelnikiem szlachty = predwoditielem, czyli
marszałkiem okręgowym = powiatowym Cudnowskim. Z urzędu
przeto swego hr. Iliński zwołał, że tak nazwę po dzisiejszemu
zjazd przedwyborczy do Cud nowa, na którym jeden z obec­
nych obywateli Jan Duklan Ochocki, z którego pamiętnika
ten szczegół czerpię, powiedział, że gdy się podobało rządowi
wyznaczyć predwoditielów okręgowych, należy już prosić i o gu-
bernialnego, projekt ten został jednogłośnie przyjęty i wówczas
zaproponowano objęcie tego urzędu hr. Józefowi-Au gustowi
Ilińskiemu powiatowemu Cudnowskiemu, o którego zgodę na to
upewniwszy się, wysłano odnośną uchwałę z prośbą o jej za­
twierdzenie przez tegoż Ochockiego do namiestnika generała
Tutolmina do Nieświeża. Ten będąc przyjacielem Pińskiego,
niezwłocznie i chętnie wybór jego na pierwszego marszałka gu-
berskiego Iziasławskiego zatwierdził; na opróżnione zaś miej­
sce powiatowego Cudnowskiego, na przedstawienie gubernatora
Szeremetjew-a, został mianowany Jan Nepomucen Dunin-Kar-
wicki, były generał-major (brygadyer) w7ojsk koronnych, syn
Józefa regenta koronnego, kasztelana Zawichostskiego i He­
leny Szembekówmy, ożeniony z Eleonorą Moszyńską, z którą
pozostawił synów7 Stanisławra, prezesa sądu główniego Wołyń­
skiego, Dekabrystę i Wincentego, kapitana w7ojsk księstwa War­
szawskiego.
Pow'racam do zapowiedzianej na dzień 20. lipca 1796 r.
inauguracyi namiestnictwa w Zytomirzu i połączonych z tą
uroczystością szlacheckich wyborów. Zjazd był niezmiernie licz­
ny, Ochocki powiada, że było zgromadzonych około tysiąca czte­
rystu obywrateli, z tych samych w7yborców zebranych na sali
wyborczej podaje on liczbę nie mniej tysiąca dw7ustu, w gma­
chu zaś namiestnictwa świeżo wyniesionym, podejmowano
i ugaszczano przeszło dwa tysiące osób, z których
		

/KS_454466_II_L_0025.djvu

			do sutego śniadania zasiadło co najmniej półtora tysiąca osób.
Ciągnęła się ta wspaniała uroczystość przez dni ośm, w któ­
rych każdodziennie zapraszano po dwa powiaty na obiady, nie­
zależnie od codziennych śniadań i balów dla całej gubernii.
Nareszcie dziewiątego dnia znowu po sutem śniadaniu, w obec­
ności namiestnika, usadowionego przy tronie i portrecie en
pied cesarzowej Katarzyny, ad hoc tam ustawionych, odczy­
tano po polsku przetłumaczone z rosyjskiego ustawy dla na­
miestnictwa i zapewne szlachecką Hramotę 1785 r., gdyż był
to wstęp do wyborów, które się nazajutrz rozpoczęły po po­
wiatach, w odrębnym gmachu w tym celu wystawionym. Za­
czynał się wybór od sądów niższych, potem obierano mar­
szałków powiatowych, czyli okręgowych; a dopiero po ukoń­
czeniu tych, wotowano na urzędników gubernialnych w wiel­
kiej sali namiestnictwa, w obecności namiestnika generała Tu-
tolmina.
Zapewne dla zadość-uczynienia literze prawa, t. i. p. 39
paragrafu B. Hramoty szlacheckiej 1785 r. opiewającemu jak
wyżej, że zgromadzeniu szlacheckiemu w namiestnictwie przy­
sługuje prawo wyboru z powiatowych marszałków, dwóch kan­
dydatów na marszałka guberskiego, z których jednego za­
twierdza w tej godności namiestnik danej prowincyi, drugi
zaś ipso facto pozostaje jego kandydatem, pomimo, że powszech­
nie było wiadomo, iż hr. J. A. Iliński jest już tym dygnita­
rzem, poddano go pod ponowny w^ybór w powiecie Zytomirskim,
gdzie obrany został marszałkiem powiatowym, poczem dopiero
już w sali namiestnictwa okrzyknięto Ilińskiego guberskim
marszałkiem Wołyńskim, urzędowmie jeszcze Iziasławskim.
Żytomirzanie zaś na opróżnione przezeń krzesło powiatowe,
powołali do laski Zytomirskiej bardzo zacnego i wielki mir
na Wołyniu mającego, Józefa Bierzyńskiego herbu Slepow7ron,
syna Felicyana podkomorzego Zytomirskiego, starosty Szawru-
liskiego i drugiej jego żony Teresy Pawszanki, podkomo­
rzego Kijowskiego, kawralera orderów Orła białego i św. Sta­
nisława, w przyszłości niemal stałego zastępcę guberskiego
marszałka hr. Ilińskiego, przebywającego przez dłuższy czas
swego urzędowania wr Petersburgu. Józef Bierzyński zmarły
w 1801 r. został zastąpiony w godności marszałka powiato­
wego przez Hilarego Chojeckiego, ale na krótko, gdyż wr nad­
chodzących w'yborach 1802 r. wypadł z urny
		

/KS_454466_II_L_0026.djvu

			Żytomirskim Marcin Bukar. Z Maryi Zaleskiej h. Prawdzie córki
Mikołaja podkomorzego Machnowieckiego i Róży Pieńkowskiej,
pozostawił Bierzyński syna Świętosława, szambelana dworu
rosyjskiego, prezesa sądu głównego Wołyńskiego, ożenionego
z ks. Katarzyną Andrejewną Dołgorukówną i córkę Józefę wy­
daną za Maurycego Turkułła prezesa Kijowskiego sądu głów­
nego.
A teraz, po tym może do zbytku długim ekskursie, prze­
chodzę do zapowiedzianego spisu Wołyńskich marszałków po-
rozbiorowej doby.
B) Wołyńscy marszałkowie szlachty od 1796 do 1866 r.
Pierwszy z nich był wyżej wspomniany Józef-August
hr. Iliński herbu Lis, syn Jana-Kajetana, starosty Zytomir-
skiego i pierwszej jego żony Józefy-Maryanny Wesslówny
ur. 1766 r., na Romanowie, Sokołowde, Tajkurach, Kopytko-
wie, Chorowie etc. szef regimentu pieszego grenadierów', poseł
województwa Kijowskiego 1791 r., generał-Jejtnant i generał-
inspektor wojsk koronnych 1792 r., szambelan, rzeczywisty
tajny radca i senator rosyjski, powiatow7y marszałek Cud-
nowski i Żytomirski, wreszcie guberski Iziasławski i Wołyń­
ski, kawaler orderów Orła białego i św. Stanisława, św. Alek­
sandra Newrskiego, św. Włodzimirza i św. Anny, Orła czerwo­
nego, św. Huberta i Lwa złotego, komandor i wdelki sędzia za­
konu Maltańskiego i nakoniec w dowód najwyższego zaufania
mianowany przez cesarza Pawła Nadinspektorem guber-
nii Kijowskiej, Podolskiej i Wołyńskiej1); ożeniony w 1790 r.
z hr. Antoniną-Eleonorą-Apolonią Komorowską herbu Korczak,
córką Jakóba, kasztelana Santockiego i Antoniny z Pawłow-
skich, z której, zmierając w Petersburgu w 1844 r. pozostawił
dwóch synów Henryka i Janusza, o których będzie mowa niżej.
2-im z kolei marszałkiem Wołyńskim był Kajetan hr. M i ą-
czyński herbu Suche-Kownaty, syn Antoniego, wojewody
Podlaskiego i Doroty z książąt Woronieckich, ur. 5. stycznia
1754 r. na Miączynie, Miropolu, Radziwiłłowie etc., były
generał-adjutant Stanisławm-Augusta, rotmistrz kawaleryi na­
rodowej, szef pułku przedniej straży kawaleryi narodowej,
*) O tem .ostatniem szczególnem odznaczeniu wspomina Ochocki
w' t. V. swoich pamiętników na str.
		

/KS_454466_II_L_0027.djvu

			gencrał-inspektor wojsk koronnych, generał-major i szef pułku
piechoty koronnej, starosta Borzechowski, marszałek Lubelski
w konfederacyi Targowickiej, poseł na sejm Grodzieński 1793 r.,
generał-lejtnant wojsk rosyjskich i pierwszy marszałek powia­
towy Dubieński; z drugorzędnej kandydatury objął 20. stycz­
nia 1799 r. laskę marszałkowską Wołyńską, był kawalerem
orderów polskich Orła białego i św. Stanisława i rosyjskiego
św. Anny, zmarł w Zytomirzu na urzędzie 26. listopada 1801 r.,
zastąpił go wtedy chwilowie w urzędowaniu Wilga, marszałek
Kowelski, ale i ten zmarł nie doczekawszy się terminu nad­
chodzących wyborów.
Smutnej pamięci marszałek Kajetan Miączyński z Teresy
Rafałowiczówny, córki Stanisława i Zofii ze Scisłowskich Rafa-
łowiczów, pozostawił syna Stanisława-Adama, od którego po­
szła starsza odnoga lir. Miączyńskich, Wielkopolska.
3. Stanisław-Grzegorz hr. Worcell herbu Dąb, syn Sta­
nisława kasztelana Halickiego i Tekli z hr. Dunin-Borkowskich,
na Stepaniu, Stawku, Stydyniach, Złaźnem, Żalinie etc., rot­
mistrz kawał ery i narodowej, szambelan JKMci, podstoli wielki
Litewski 1791 r., radca tajny rosyjski, marszałek szlachty Wo­
łyńskiej od 1802 r. po 1808 r., kawaler orderów Orla białego
i św. Stanisława; nieposzlakowany jego charakter i szlachetność
uczuć podnosi Duklan Ochocki w swych pamiętnikach ; był dwu­
krotnie żonaty 1° v. z Du klan ą Morawską herbu Dąbrowa, córką
Ignacego, generał-Iejtnanta wojsk Litewskich i ks. Teofili Radzi­
wiłłówny, rozwiódłszy się z nią, ożenił się powtórnie z córką
Piotra Fergusson’a Tepper’a, bankiera Warszawskiego, ona zaś
wyszła ponownie zamążza Józefa Wyleżyńskiego, rotmistrza kaw1,
nar. Z pierwszej żony hr. Worcell pozostawił synów' Mikołaja-
Jakóba bezdzietnego i Stanisława-Gabryela głośnego działacza
wr emigracyi 31 roku, zmarłego w7Londynie  w71857 r., tego zaś sy­
nem z Salomei Kaszowskiej był również Stanisław'-Hieronim-Ste-
fan, ostatni z rodu po mieczu, ożeniony z Joanną hr. Ilińską, córką,
bratanicą i wmuczką mieczową trzech Wołyńskich marszałków:
Janusza, Henryka i Józefa-Augusta hrabiów7 Ilińskich, z której
miał jedyną córkę Maryę Arturowrą Złotnicką, bezdzietną.
4. Alojzy Gostyński herbu Lubicz, syn Franciszka starosty
Przyłuskiego i Katarzyny z Rohozińskich, w7ojski większy Po­
leski 1794 r., podkomorzy Włodzimirski 1797 r., dalej zapewne
marszałek tegoż powiatu, w walce wyborczej z
		

/KS_454466_II_L_0028.djvu

			Giżyckim, wyszedł zwycięzlco, jako marszałek szlachty Wołyń­
skiej od 1808 r. po 1811 r., kawaler orderu św. Anny. Stra­
cił on swą popularność i co gorsze szacunek współziemian,
wskutek niecnego oskarżenia przed cesarzem Aleksandrem I.
w 1810 r. wiekopomnego Tadeusza Czackiego, o zły jakoby
kierunek nauk w gimnazyum Krzemienieckiem, niewłaściwie
przezeń obrane na nie miejsce i co najdotkliwsze dla tego czy­
stego jak kryształ męża, że dochody na ten zakład naukowy
przeznaczone, nie zawsze w tym celu były używane. Wiadomo,
że komisya ad hoc przez cesarza wyznaczona, do której składu
pod prezydencyą Fryderyka hr. Moszyńskiego eks-marszałka
w. koronnego, rzeczywistego radcy tajnego rosyjskiego, we­
szli znani z prawości ks. Karol1 senior Jabłonowski i Romuald
Bystry, starosta Hutowski, zasiadając w Żytomirzu w tym że
roku, ze wszelkich zarzutów i podejrzeń Czackiego ostentacyj­
nie oczyściła. Zawstydzony zaś oszczerca nie śmiał się przed
szlachtą pokazać w czasie wyborów 1811 r. w lipcu, gdzie go
w urzędowaniu zastępował wówczas Jan Zawisza herbu Prze-
rowa, po Krzysztofie Czajkowskim herbu Dębno, marszałek
Zytomirski, tak zwany „Czer n iachowskiAlojzy Gostyński
z dwóch żon, Róży z Zakrzewskich i Agnieszki z Obryckich
zostawił trzy córki: Różę za Henrykiem hr. Tymanem, Florę
za Włodzimirzem hr. O’Rurke, generałem wojsk rosyjskich
i Emilię 1° v. za Cyklem Gostyńskim, 2° v. za Władysławem
Młokosiewiczem.
5. Wacław Hański herbu Korczak, syn Jana chorążego
Kijowskiego i Zofii Skorupczanki, ur. 1782 r. na Hornostaj-
polu, Pulinach, Wierzchowni etc., z marszałka Radomyślskiego,
marszałek szlachty Wołyńskiej od 1811 r. do 1814 r., kawaler
orderu św. Anny. Z Eweliny hr. Rzewuskiej, kasztelanki Wi­
tebskiej, późniejszej Madame de Balzac, żony słynnego powieścio-
pisarza, pozostawił jedyną córkę Annę za hr. Jerzym Mniszchem,
starszym synem hr. Karola pana na Wiszniowcu, znanego heral­
dyka, członka komisyi sądowo-edukacyjnej w Krzemieńcu i Ele­
onory hr. Cetnerówny, bezdzietną.
6. Bartłomiej (tak zwany „Bartek“) Giżycki herbu Goz­
dawa, syn Kajetana, chorążego Kijowskiego i Katarzyny z Ra­
kowskich, na Mołoczkach etc., rotmistrz kawaleryi narodowrej,
adjutant ks. Józefa Poniatowskiego, walczy przy nim mężnie
pod Boruszkowcami, Zielińcami i w innych bitwach w 1792
		

/KS_454466_II_L_0029.djvu

			za co zostaje nagrodzony krzyżem wojskowym kawalerskim
„virtuti militari“’ i patentem na podpułkownika pułku polnej
buławy, którego następnie zostaje mianowany dowódcą. Po
przystąpieniu króla do Targowicy i odjeździe ks. Józefa do
Wiednia, powraca na Wołyń i tu sromotnie zelżywszy pa­
rocha w Krasnopolu, wyjeżdża w tej sprawie do Petersburga,
gdzie wstąpiwszy do wojska rosyjskiego zostaje wkrótce pułko­
wnikiem konno-gwardyjskiego pułku, opuszcza czasowo służbę
i powraca na Wołyń, skąd znowu w 1796 r. wyjeżdża z Jó-
zefem-Augustem hr. Ilińskim ówczesnym Wołyńskim marszał­
kiem w deputacyi do Petersburga i ponownie wstępuje tam do
wojska w charakterze pułkownika huzarów, $vyrusza na Kau­
kaz, odznacza się w walkach w Gruzyi, poczem zostaje generał-
majorem i w bitwie pod Austerlitz w 1805 r. dowodzi brygadą;
nie chcąc się dalej bić z rodakami, walczącymi pod sztandarem
wielkiego Napoleona, prosi o przeniesienie go do armii moł­
dawskiej, skutkiem czego dają mu dymisyę. W 1808 r. dążąc
do guberskiej laski marszałkowskiej został wybrany marszał­
kiem powiatowym Żytomirskim, ale przy wotowaniu na
guberskiego, przekreskował go niespodziewanie wyżej wymie­
niony Alojzy Gostyński, dotknięty tern do żywego Giżycki
zrezygnował z powiatowego, przekazując tę laskę swemu kan­
dydatowi Feliksowi Zaleskiemu herbu Lubicz.
W sześć lat potem, kiedy po wywiezieniu Napoleona na
wyspę Elbę w kwietniu 1814 r., cesarz Aleksander I. tryumfu­
jący powrócił do swej stolicy i zapowiedział łaski dla wszyst­
kich prowincyj swego olbrzymiego państwa, uznano za właś­
ciwe wysłanie z nich dziękczynnych delegacyi do Tronu,
a w tej liczbie i z Wołynia. Zwołano tedy zjazd szlachty do
Żytomirza w czerwcu dla wyboru delegatów i wybrano: hra­
biego Józefa-Augusta Ilińskiego senatora, generała Bartłomieja
Giżyckiego, księcia Maksymiliana Jabłonowskiego, kasztelanica
Krakowskiego i księcia Józefa Lubomirskiego, kasztelana Kijow­
skiego. W tym samym 1814 r. w lipcu wypadały wybory
Wołyńskie, przed któremi senator Iliński wyjeżdżając do
Petersburga, zawezwał do siebie kilku bliżej mieszkających
obywateli, jako to: Józefa Dąbrowskiego, Marcina Bukara, Se­
weryna Zaleskiego, marszałka żytomirskiego, Tadeusza Teleżyń-
skiego, dawnego prezesa sądu głównego Wołyńskiego, Jana Du-
klana Ochockiego, z którego ciekawych pamiętników ten
		

/KS_454466_II_L_0030.djvu

			zod podaję, i wobec swego szwagra Bartłomieja Giżyckiego,
również w Romanowie wtedy się znajdującego, powiedział im
poufnie, że będzie się starał zdać cesarzowi jak najrzetelniej­
szą sprawę o stanie kraju i że ma nadzieję wyjednania pew­
nych ulg i usunięcia niesprawiedliwości dla jego mieszkań­
ców. Dodał przytem: „Będzie zapewne z tego powodu wyzna­
czona komisya dla zbadania stanu gubernii; potrzeba byście
się przysposobili w urzędników czynnych i poczciwych; po­
słuchajcież mnie, kochani ziomkowie, obierzcie Giżyckiego mar­
szałkiem guberskim, mego syna kandydatem obok niego, Dą­
browski niech idzie na prezesa, Sewreryn Zaleski niech nadal
zostanie marszałkiem Żytomirskim“. Zastosowano się ściśle do
udzielonej dobrej rady senatora, w lipcu 1814 r. po ustępują­
cym Wacławie Hańskim z guberskiego marszałkowskiego krzesła,
do zajęcia go powołanym został Bartłomiej Giżycki, po nim zaś
największą liczbę głosów otrzymał młody, zaledwie dwudziesto­
dwuletni hr. Henryk Iliński, syn senatora, świeżo wybrany mar­
szałek powiatowy Zwiahelski, więc oczywiście z prawa mu przy­
sługującego został pierwszym kandydatem do guberskiej laski *).
W trakcie tego cesarz w Petersburgu delegata Giżyckiego
ozdabia wstęgą św. Anny i przeznacza go do czynnej armii
nad Ren, o czem przychodzi wiadomość do Żytomirza w po­
czątku wyborów i niechętny Giżyckiemu ówczesny wielko­
rządca Wołynia, senator Michał Iwanowicz Komburlej korzy­
stając z pretekstu, iż wybrany znajduje się w czynnej wojennej
służbie, nie zatwierdza go w godności guberskiego marszałka,
oburzeni tem Wołyńscy wyborcy podają stante pede adres
do cesarza, w którym go proszą o zatwierdzenie wyboru Giżyc­
kiego, na który niezwłocznie otrzymują nie tylko zgodzenie
się najwyższe, ale formalny w tej materyi rozkaz do Kom-
burleja. I jednocześnie po przyjęciu od senatora Ilińskiego ra­
portu o stanie gubernii i sposobie zaradzenia złemu, popartemu
ustnem jego przedstawieniem, cesarz na wyjezdnem z Peters­
burga do Paryża, naznaczył nieposzlakowanej uczciwości se­
natora Fedora Fedorowicza Siwersa dla zbadania stanu rzeczy
na miejscu w Żytomirzu; poczem senator Iliński i generał
•) De facto wybór na marszałka hr. H. Ilińskiego, nie mającego
wymaganego przez prawo wieku, stał w sprzeczności z p. 62 szla­
checkiej „Hramotyco w następstwie podnosił wielkorządca Wołyń­
ski senator Komburlej, jak się to niżej okaże.
-\
		

/KS_454466_II_L_0031.djvu

			Giżycki powrócili z delegacyi i ostatni już bez sporu objął urzę­
dowanie.
Wkrótce potem nadjechał senator Siwers i ustanowioną
została komisya śledcza, złożona z wybranych w tym celu de­
legatów, oprócz marszałka powiatowego, po trzech z każdego
powiatu; senator Iliński zjechał także do Zytomirza i pilno­
wał gorliwie sprawy publicznej, a gdy się komisya przeniosła
do Berdyczowa i on za nią tam podążył, mając i tam czujne
oko na jej czyności rewizyjne; Giżycki ze swej strony i urzędu
tę sprawę czynnie popierał. Wykryło się dużo nadużyć i opie­
szałości i senator Siwers sprawców ich pod sąd oddać kazał,
uniewinniając wszakże do pewnego stopnia Komburleja, który
mimo to, solidaryzując się ze swymi podwładnymi, czuł się
obrażonym i w cichości przygotowywał do walki i zemsty.
Chociaż prace komisyi nie były jeszcze ukończone, senator
Siwers wyjechał do Petersburga i w drodze spotkał cesarza
dążącego ponownie do Paryża, któremu zdał raport ze swoich
czynności, Aleksander I. poświęciwszy tej sprawie kilka godzin
rozkazał kończyć rozpoczętą komisyę, z całą ścisłością i suro­
wością.
Tymczasem po wyjeździe cesarza, wojskowy departament
może wskutek tajnych poduszczeń Komburleja, przysłał rozkaz,
ażeby generał Giżycki natychmiast połączył się z armią, do
której należał, stojącą wówczas w Ems, w pobliżu Renu, co
też Giżycki niezwłocznie uczynił, przekazując marszałkowski
urząd swemu kandydatowi hr. Henrykowi Ilińskiemu. Nim
się Giżycki dostał do Ems, a stamtąd po pewnym przeciągu
czasu do Paryża dla uzyskania audyencyi u cesarza Alek­
sandra I., upłynęło pół roku; uzyskana audyencya odniosła
pożądany skutek, imienny bowiem ukaz cesarski polecał Gi­
życkiemu powrót na Wołyń i dalsze sprawowanie marszał­
kowskiego urzędu. Przyjechawszy przed wiosną 1815 r. do Zyto­
mirza, gdyż już 4. lutego spotykamy go urzędującym, zastał
Giżycki komisyę śledczą rozstrojoną, delegatów' do niej nieobec­
nych , a co dla niego było najdotkliwszem, zastępcę swojego
hr. Henryka Ilińskiego do urzędowania niedopuszczonym i po­
wiatowego marszałka Zytomirskiego Seweryna Zaleskiego obo­
wiązek guberskiego czasowo sprawującym, w' oczekiwaniu za­
twierdzenia w tym urzędzie, forytowanego nań przez Kombur­
leja hr. Jana Chołoniewskiego, marszałka powiatowego
		

/KS_454466_II_L_0032.djvu

			зо
mirskiego. Wkrótce po przyjeździe Giżyckiego zjechał ponow­
nie do Żytomirza senator Siwers, a także i senator Iliński,
z których pierwszy z rozkazem dokończenia rozpoczętego śledz­
twa jak najściślej, zawezwano przeto rozproszonych delegatów
i wzięto się energicznie do dalszego ciągu dośledzeń.
Jaki był ostateczny epilog tej sprawy dowie się czytelnik
na końcu, miała bowiem ona związek ze świeżo wywiązaną
sprawą pogwałcenia, przez zaciętego i ufnego w swoje stołeczne
stosunki i protekcyę, wielkorządcę Wołynia, Komburleja, praw
wyborczych szlachty, z wysokości tronu przez Katarzynę II. jej
nadanych, do której opisania obecnie przystępuję już nie na
podstawie pamiętników, lecz z dokumentów oryginalnych, w ar­
chiwum Wołyńskiego szlacheckiego deputackiego zgromadze­
nia się znajdujących, które miałem w swojem ręku.
Zastępujący z urzędu marszałka powiatowego Włodzimir-
skiego hr. Jana Chołoniewskiego, chorąży tegoż powiatu, Jan
Modzelewski pisze do JW. generał-majora od kawaleryi, Wo­
łyńskiego guberskiego marszałka i orderów kawalera Bartło­
mieja Giżyckiego, list datowany z Włodzimirza 18. czerwca
1815 roku następującej treści: „Prośba załączona przekona
JW. Pana Dobrodzieja ile urzędowi marszałka zrobiono ubli­
żenia przez rozkaz wypadły od rządowej gubernialnej zwierzch­
ności, co dotyka i ogół obywateli zasługujących na wszelką
ufność. Zastępując urząd marszałka powiatu Włodzimirskiego,
przenieść bez największego uczucia tego nie mogę, a razem wi­
dzę, że z tego powodu mógłbym być zawikłany w jakie odpo­
wiedzialności, podaję prośbę na Imię Monarsze do senatora
Siwersa o uwolnienie mnie od sprawowania urzędu. Racz JW.
Pan Dobrodziej jako naczelnik w gubernii szlachty wejść w oko­
liczności w prośbie zawarte i powagą swoją przychylić się, abym
od urzędu uwolnionym został“. Nie zupełnie zrozumiały list
Modzelewskiego, rozjaśnia nam następny od Żytomirskiego po­
wiatowego marszałka, Seweryna Zaleskiego, również do Giżyc­
kiego, datowany 22. tegoż miesiąca i roku: „Podobało się Wo­
łyńskiemu guberskiemu rządowi z przedłożenia JW. Senatora
(Komburleja) zarządzającego Wołyńską gubernią na prawach
generał-gubernatora i kawalera (!), ukazem swoim pod d. 15. maja
(raczej 25.) b. r. wydanym, władzę powiatowych marszał­
ków pod dozór sądów niższych ziemskich (policyi) oddać, z
		

/KS_454466_II_L_0033.djvu

			małą krzywdą dla tej prerogatywy, a przez to samo ściągnąć
podejrzenie na Szanowne Dworzaństwo (stan szlachecki),
szczycące się zawsze niezachwianą wiernością ku Najwyższemu
Tronowi, za którą nie poraź już pierwszy, wielu osobami poświad­
czoną, od Najjaśniejszego Monarchy pozyskało tylekroć razy
oświadczenie wdzięczności. Gdy z takowego ukazu Rządu gu-
berskiego wnosić można, że wszyscy źle są uważani, zatem oba­
wiając się, aby w czasie nie przyszło doświadczać odpowie­
dzialności, na jaką sąd niższy (policyjny) może mnie narazić,
tern więcej, że tak ten sąd, jako i sama rządowa Władza pod
śledztwem za nadużycia zostaje, przedsięwziąłem zabezpieczyć
swoją spokójność uwolnieniem się od urzędu marszałka, o co na
Imię Najwyższe składając formalną prośbę, do podania, której
przez JW. Senatora i Kawalera Siwersa najstosowniejszą drogę
znajduję, mam honor JW. Pana prosić o wręczenie onej te­
muż JW. Senatorowi z remonstracyą okoliczności, jaką z swej
strony za potrzebną uznać raczysz, na co oczekuję rezolucyi“.
Wystąpienia tych przedstawicieli dwóch powiatów Wło-
dzimirskiego i Żytomirskiego nie były zjawiskiem sporadycz-
nem, ale z góry uplanowanym protestem, jeżeli nie przez wszyst­
kich, to w każdym razie przez dwie trzecie marszałków po­
wiatowych z guberskim na czele, gdyż senator Fedor Fedoro­
wicz Siwers w liście swoim do guberskiego marszałka Giżyc­
kiego, datowanym 24. czerwca t. r. pisze, iż podanych próśb
o uwolnienie od urzędowania, z rozmaitych powodów,
marszałków: Zwiahelskiego hr. Henryka Ilińskiego, Zasław-
skiego Jana Beyzyma, Starokonstantynowskiego Wawrzyńca
Bukowieckiego, Krzemienieckiego hr. Wincentego Tarnowskiego,
Kowelskiego D. Cieszkowskiego, Kowieńskiego Gracyana Len-
kiewicza-Ipohorskiego i Włodzimirskiego chorążego (vice-mar-
szałka) Jana Modzelewskiego, nie przyjął, twierdząc iż nie mają
oni prawa usuwać się od spełniania tego ważnego obowiązku,
do którego zostali powołani i zaszczyceni wyborem i zaufaniem
swoich współziemian-wyborców, „zwłaszcza w chwili, gdy po­
winni przedstawiać braki ich i potrzeby, i je uzasadniać“, oczy­
wiście Siwers miał tu na myśli prace śledczej komisyi, będą­
cej w toku.
W walce tej, jeżeli nie na śmierć i życie, to w każdym
razie bardzo zażartej, między administracyą kraju, z wielko­
rządcą Wołyńskim senatorem Komburlejem na czele, a
		

/KS_454466_II_L_0034.djvu

			zentacyą krajową, jaką w tej dobie stanowił urząd marszał­
kowski, w którym rzutki, śmiały, zdolny i energiczny Bartło­
miej Giżycki i młody, wspierany przez wpływowego senatora
ojca swojego, hr. Henryk Iiiński, pierwsze trzymali skrzypce,
nie dziw, że obu stronom wojującym, chodziło o utrzymanie
w swem ręku guberskiej laski marszałkowskiej. To też mściwy
Komburlej pracował usilnie w kierunku oddalenia od niej, tak
Giżyckiego, jak i Ilińskiego. Co do pierwszego wiadomem już
było, że został wezwanym do armii czynnej w charakterze ge-
nerał-majora od kawaleryi; co zaś do drugiego, to mu przeciw­
stawiał i urzędownie popierał kandydaturę życzliwego sobie
hr. Jana Chołoniewskiego, marszałka powiatowego Włodzimir-
skiego, co oczywiście sekretem nie było. Iły temu zapobiedz,
zebrani w Zytomirzu marszałkowie powiatowi, względnie ich
zastępcy chorążowie, i członkowie komisyi śledczej, oraz kilku
wybitniejszych przedstawicieli Wołyńskiego ziemiaństwa, przy­
gotowali memorandum w tej sprawie, które w dniu 13. lipca
1815 r. podpisali i dla podania senatorowi Siwersowi, wręczyli
marszałkowi Zaleskiemu.
Memorandum to napisane po rosyjsku, zostało podpisane
przez marszałków powiatowych z wyjątkiem Kowelskiego, po
rosyjsku, przez delegatów zaś przeważnie po polsku, brzmi ono
w spolszczeniu w słowach mniej więcej następujących : „Szlachta
Wołyńskiej gubernii, dowiedziawszy się od Wołyńskiego gu-
berskiego marszałka, generał-majora i kawalera Giżyckiego,
o dotyczącym się go Najwyższym Cesarskim rozkazie niezwłocz­
nego udania się do armii, będącej pod wodzą generał-feld-
marszałka hr. (Michała Bohdanowicza) Barklaj de Tolli (w pół­
tora miesiąca później podniesionego do godności książęcej) w No­
rymberdze i o zawiadomieniu go zarazem, przez senatora, za­
rządzającego Wołyńską gubernią na prawach generał-guber-
natora, Michała Iwanowicz? Komburleja, iż on z liczby kan­
dydatów, po nim Giżyckim, do guberskiej laski marszałkowskiej
uznał najodpowiedniejszym i w tej godności zatwierdził Włodzi-
mirskiego powiatowego marszałka hr. (Jana) Chołoniewskiego,
do przybycia którego do Żytomirza, sprawowanie tego urzędu
polecił Zytomirskiemu powiatowemu marszałkowi (Sewerynowi
synowi Mikołaja) Zaleskiemu“; zwraca przeto szlachta uwagę
senatora Siwersa na naruszenie przez to zatwierdzenie w urzędzie
marszałka guberskiego hr. Chołoniewskiego punktu 39 Hr
		

/KS_454466_II_L_0035.djvu

			moty najmiłościwiej stanowi szlacheckiemu darowanej, w któ­
rej powiedziano: „Zebraniu szlachty w namiestnictwie dozwala
się wybierać guberskiego przewódzcę (marszałka) szlachty
danej gubernii i dla tego zebranie szlachty co trzy lata przedsta­
wia z pośród powiatowych przewódzców (marszałków) dwóch
kandydatów cesarskiemu namiestnikowi (generał - gubernato­
rowi), z których ten jednego wybiera i zatwierdza w godności
guberskiego przewódzcy (marszałka) danej gubernii“; gdy
tymczasem senator Komburlej, mający wedle brzmienia tego
punktu prawo wyboru tylko z dwóch przedstawionych kan­
dydatów, z których Giżycki wybrany 629 głosami przeciw 39
i przezeń samego uprzednio zatwierdzony, siłą okoliczności mu­
siał ustąpić, wedle prawa i wskazania w tym wypadku Komi­
tetu ministrów, miejsca swemu następcy hr. Ilińskiemu, li­
czącemu przy wyborze 449 alirmatyw, a 219 negatyw, nie
zważając na to, pomija nietylko ostatniego, ale i trzeciego,
marszałka powiatowego Ostrogskiego Józefa Kalasantego Ma-
łyńskiego, który liczył 361 białych, a 307 czarnych gałek
i przyswoiwszy sobie nieposiadane prawo, zatwierdził w god­
ności guberskiego marszałka czwartego kandydata, marszałka
powiatowego Włodzimirskiego hr. Jana Chołoniewskiego, mają­
cego przy swoim wyborze na 340 głosów za sobą, 328 przeciw.
„Upatrując przeto w tym postępku nowy gwałt zarządzają­
cego Wołyńską gubernią na prawach generał-gubernatora, do
ostateczności rozgoryczający szlachtę, przez to ja­
wne naruszenie praw i przywilejów jej stanowi najwyżej daro­
wanych odnośnie do wyborów, cała szlachta, która w po­
danych (zapewne jednocześnie) skargach i prośbach w punk­
cie 84, prosi, aby generał-major Giżycki po ukończeniu wojny,
sprawował w dalszym ciągu obowiązek Wołyńskiego guber­
skiego marszałka, obecnie tę samą prośbę pokornie powtarza,
dodając do niej i drugą o powstrzymanie bezprawnego zatwier­
dzenia hr. Chołoniewskiego w godności guberskiego marszałka
przez senatora Komburleja i natomiast utwierdzenie w niej
hr. Henryka Ilińskiego, prawowitego kandydata, w razie, gdyby
generał-major Giżycki pozostawiony w armii, nie mógł już po­
wrócić dla pełnienia obowiązku guberskiego marszałka, upra­
sza Ekscelencyę o przedstawienie rzeczonych próśb do najwyż­
szej Jego Cesarskiej Mości decyzyi“. Memorandum podpisali:
Żytomirski marszałek Seweryn Zaleski, Zasławski
		

/KS_454466_II_L_0036.djvu

			marszałek Jan 13 e у z у m , Rówieński marszałek Gracyan Len­
kiewicz, Starokonstatynowski marszałek Wawrzyniec Buko­
wiecki, pełniący obowiązek marszałka powiatowego Łuckiego
chorąży Stanisław Piotrowski, Owrucki marszałek i kawa­
ler Józef Paw sza, zastępujący miejsce marszałka powiatowego
Dubieńskiego chorąży Ludwik Jukowski, zastępujący miejs­
ce marszałka powiatowego Włodzimirskiego chorąży Jan
Modzelewski, Ko wciski marszałek D. Cieszkowski; po
marszałkach, względnie ich zastępcach chorążych, idą podpisy
w następującym porządku: Delegowany powiatu Kowelskiego
Komorowski, Eustachy Xiążę Sanguszko, Karol Xiążę
Jabłonowski, Maksymilian Xiąże Jabłonowski, Jan
Xiąże Sapieha, „le general de Cavalerie, marquis d’Arti-
champe (4) Depute d'OwroutchFranciszek Socha-Chomę-
towski delegat powiatu Starokonstantynowskiego, Dominik
Oski erko delegat Żytomirskiego powiatu, Marcin Bukar
delegowany powiatu Żytomirskiego, Kajetan Jukowski obrany
delegat powiatu Żytomirskiego, Alojzy Grzyb iński chorąży,
kawaler i delegat Żytomirski, Duklan Ochocki (pamiętni-
karz) delegat Żytomirski1), Hilary Chojecki kawaler orderów
polskich delegat z powiatu Nowogród-Wołyńskiego, Jakób Mali­
nowski delegat powiatu Nowogród-Wołyńskiego, Jan Nepo­
mucen Wyleżyński delegat powiatu Nowrogród-Wołyńskiego,
Stanisław Fox-Potocki delegat powiatu Nowrogród-Wołyń­
skiego, Modest Stecki delegat powiatu Łuckiego, Filip hrabia
Plater delegat powiatu Łuckiego, Stanisław' Karwicki de­
legat powiatu Żytomirskiego, Józef Dobrow'olski delegat
powiatu Łuckiego, Dyonizy Pruszyński delegat powiatu
Ostrogskiego, Jan Wojakow'ski delegat powiatu Krzemie­
nieckiego, Wojciech Rotharyusz delegat powiatu Staro­
konstantynowskiego, Fabiusz Dubiecki delegat powiatu Ko­
walskiego, Julian Wesołowski delegow7any z powiatu Ko­
walskiego, Alojzy Gostyński delegowrany z powiatu Włodzi­
mirskiego, Ludwik Giżycki delegat z powiatu Starokonstan-
') Ochocki Duklan w sw'ych pamiętnikach, oprócz Bukara i sie­
bie, wymienia jako delegatów z powiatu Żytomirskiego Stanisława
Fiedorowicza i Stefana Dunina, których tu wcale nie spotykamy,
prawdopodobnie musieli się oni usunąć przed wznowionemi czyn­
nościami komisyi, a na ich miejsce przyszli inni, memorandum swo­
imi podpisami
		

/KS_454466_II_L_0037.djvu

			tynowskiego, Piotr-Stanisław Wydżga delegowany z powiatu
Włodzimirskiego, Feliks Pląskowski delegowany z powiatu
Owruckiego, Leonard Krajewski deputat powiatu Owruc-
kiego, Dominik Stecki delegowany powiatu Kowelskiego,
Jan Mor gul ec (zdaje się z Zasławskiego), Aleksander Iwa­
nowski delegat powiatu Zasławskiego, Cyryak Nowowiej-
s к i delegowany powiatu Owruckiego, Cypryan Stecki de­
legat powiatu Owruckiego, Piotr Czernichowski (myślę, że
z Łuckiego), Franciszek Srzedziński delegat z Łuckiego po­
wiatu, Antoni Olszewski delegat z powiatu Krzemieniec­
kiego, Xawery Drzewiecki delegowany z powiatu Krzemie­
nieckiego, Józef Pi n i ński delegowany z powiatu Kowelskiego,
Wincenty Ledochowski delegowany (prawdopobnie z Du-
bieńskiego), Jerzy Strzelnicki (myślę, że także z Dubień-
skiego), Leon Sieniuta delegowany (zapewne z powiatu Dubień-
skiego), Józef Stecki, Paweł Jełowieki (ci dwaj zapewne
z powiatu Kowieńskiego), Tadeusz Te leży ński delegowany
z powiatu Owruckiego, Franciszek Prażmo wski delegowany
z powiatu Włodzimirskiego, Kazimierz Wasilewski delego­
wany z powiatu Nowogród-Wołyńskiego, Jan Nowiejski
(prędzej Nowowiejski, może z Kowieńskiego?).
Z tych podpisów własnoręcznych na memorandum panów
delegatów do komisyi śledczej widzimy, że liczba ich przerosła
podaną przez Ochockiego po trzech z powiatu, okazuje się bo­
wiem, że niektóre z nich, jak: Zytomirski, Owrucki wysłały
po sześciu, Zwiahelski (Nowogród-Wołyński), Kowelski i Łucki
po pięciu i t. d.
Memorandum to przy raporcie datowanym 14. lipća 1815 r.
przedstawił senatorowi Siwersowi marszałek Zaleski, wraz ze
skargami na nadużycia, zebranemi ze wszystkich powiatów,
już raz komunikowanemi senatorowi Siwersowi podczas jego
objazdu gubernii Wołyńskiej. W tym samym raporcie prosi
Zaleski o zwolnienie go od obowiązku, włożonego nań przez
senatora IComburleja, zastępowania guberskiego marszałka do
przybycia hr. Chołoniewskiego, ponieważ on Zaleski otrzymał
już pasport za granicę i potrzebuje dla poratowania zdrowia
jechać do Badenu.
Musiał Siwers niezawodnie zakomunikować treść rzeczo­
nego memorandum Komburlejowi, gdyż ten nazajutrz 15. lipca
t. r. wystosował odezwę do marszałka Zaleskiego, w której
		

/KS_454466_II_L_0038.djvu

			wiada, że otrzymawszy zawiadomienie od zarządzającego mini-
steryum wojny, iż z najwyższego rozkazu „pełniący obowiązek“
guberskiego marszałka generał-major Giżycki obowiązany jest
„jawić się na służbę“, on wobec tego, jako „zarządzający gu­
bernią Wołyńską na prawach generał-gubernatora “, powi­
nien był na miejsce nieobecnego Giżyckiego, zatwierdzić guber-
skim marszałkiem pierwszego kandydata, Nowogrod-Wołyń­
skiego (Zwiahelskiego) marszałka lir. Ilińskiego, czego, „w ni-
czem mu nie ujmując“, nie mógł uczynić „wyłącznie z powodu
młodego jego wdeku i dla innych jemu wiadomych
przyczyn (?), o których już doniósł głównodowodzą­
cemu do Petersburga“; drugiego zaś kandydata, Ostrogskiego
marszałka Małyńskiego, chociaż zupełnie się kwalifikującego
do objęcia laski guberskiej, zwłaszcza z powodu dobrze mu
znanej długoletniej i gorliwej służby jego, nie utwierdził rów­
nież, gdyż niejednokrotnie słyszał od Małyńskiego, iż z po­
wodu osobistyeh, domowych względów nie mógłby on pełnić
obowiązku guberskiego marszałka, co i obecnie Małyński mu
powtórzył, przeto on Komburlej na podstawie przysługującego
mu paragrafu prawa, nadanej szlachcie Hramoty, zatwierdził
w godności guberskiego marszałka trzeciego kandydata, Wło-
dzimirskiego marszałka, hrabiego Chołoniewskiego, które to
wszakże zatwierdzenie przedstawił przez głównodowodzącego
w Petersburgu do rozpatrzenia Komitetu ministrów ; zawiada­
mia on jeszcze przytem Zaleskiego, że dał już o tern znać za­
rządowi guberskiemu.
Pisząc to Komburlej jeszcze nie wiedział, że na dwa dni
przedtem t. j. 13. lipca, wdaśnie w dniu, wr którym zebrani mar­
szałkowie i delegaci Wołyńscy podpisywali przytoczone wyżej
memorandum, Komitet ministrówr przychylając się do opinii
Komburleja, przyznał mu prawo, z pominięciem Ilińskiego
i Małyńskiego, zatwierdzenia w godności guberskiego marszałka,
idącego po nich trzeciego kandydata hr. Chołoniewskiego. Otrzy­
mał on odnośną uchwałę Komitetu ministrów przez główmo-
dowmdzącego w Petersburgu znacznie później, a w każdym ra­
zie dopiero w swej odezwie, datowanej 5. sierpnia t. r. zaku-
munikował ją, zawsze jeszcze pełniącemu obowiązek guber­
skiego marszałka Zaleskiemu, dodając, iż do przyjazdu hr. Cho­
łoniewskiego do Zytomirza, prosi go, by nadal jeszcze
		

/KS_454466_II_L_0039.djvu

			urząd pełnił, poczem dopiero będzie mógł swobodnie za wy­
danym mu pasportem wyjechać za granicę dla swej po­
trzeby.
Niezależnie od tej decyzyi Komitetu ministrów, jako od­
rębną sprawę, senator Siwers prośby wymienionych wyżej
kilku marszałków powiatowych o uwolnienie od urzędowa­
nia, z objaśnieniem ze swej strony, tak w tej materyi, jak
i w kwestyi nieprawnego zatwierdzenia przez senatora Kom-
burleja w godności guberskiego marszałka trzeciego kandydata
hr. Chołoniewskiego, z pominięciem dwóch pierwrszych, przed­
stawił 9. sierpnia t. r. przez głównodowodzącego w Peters­
burgu Komitetowi ministrów, który je rozpatrzywszy, nie zna­
lazł w ukazie Wołyńskiego guberskiego rządu z dnia 25. maja
t. r., który jak się z tego okazuje był głównym powodem obrazy
i podania się do dymisyi ośmiu marszałków' powiatowych, nic
ścieśniającego i uwłaczającego dla urzędu marszałkowskiego,
żurnalnem postanowieniem 11. września 1815 r. upoważnił
głównodowodzącego w Petersburgu do zakomunikowania sena­
torowi Siwersowi tego postanowienia. Zarazem zalecił mu,
by przekonał wszystkich powiatowych marszałków Wołyń­
skich, „że posyłane przez nich cyrkularze do szlachty muszą
koniecznie być otwierane (właściwie cenzurowane) przez
ziemskie sądy (policyę powiatową)“, a także by im zakomuni­
kował, że prośby ich o uwolnienie od obowiązku marszałkow­
skiego, nie mogą być uwzględnione z jednej strony z powodu,
że prosili o nie, nie w porządku ustanowionym, z drugiej zaś,
że będąc wybranymi przez współziemian, nie mają prawa, bez
żadnych słusznych powodów, uchylać się od tego obywatel­
skiego obowiązku. Co się zaś tyczy zatwierdzenia przez sena­
tora Komburleja guberskim marszałkiem młodszego kandy­
data, to Komitet ministrów znajduje, że miał on do tego zu­
pełne prawo.
Z uchwały tej Komitetu ministrów, przesłanej senatorowi
Siwersowi przez głównodowodzącego w Petersburgu, przesłał
z kolei kopię Siwers, przy odezwie swej datowanej z Berdy­
czowa 9. października t. r. marszałkowi Zaleskiemu dla zakomu­
nikowania jej treści i odnośnej dyrektywy, jego kolegom po­
wiatowym marszałkom, do czego się Zaleski zastosować nie
omieszkał i pod datą 20. października jedenastu marszałków
powiatowych o wszystkiem poinformowawszy, 26.
		

/KS_454466_II_L_0040.djvu

			zawiadomił o swych czynnościach w tym kierunku senatora
Siwersa.
Była to więc przegrana starszyzny ziemiańskiej na całym
froncie. Komburlej pozbywszy się niebezpiecznego dla siebie
przeciwnika, energicznego Giżyckiego, przyczyniając się pośred­
nio do wysłania go do czynnej armii za granicę; upokorzyw­
szy do pewnego stopnia dumę ojcowską uważanego przez sie­
bie za inicyatora nienawistnej mu rewizyi Wołynia, poważa­
nego senatora Ilińskiego, przez usunięcie od laski guberskiej
pierworodnego jego syna Henryka; sparaliżowawszy poniekąd
przez jedno i drugie, czynności prowadzącego śledztwo Wołyń­
skie nieprzyjaznego mu senatora Siwersa, a już najbardziej pod­
dawszy czynności marszałków powiatowych niejako pod kon­
trolę zależnych od niego i jemu oddanych sądów ziemskich
(policyi), tryumfował ostatecznie. Upojony tern zwycięstwem
nie spodziewał się Komburlej, iż wkrótce okaże się ono dlań
zwycięstwem Pyrrhusowem.
Ani Giżycki uzyskujący uprzednio audyencyę u cesarza
Aleksandra I. w Paryżu i cieszący się jego zaufaniem, ani se­
nator Iliński mający ugruntowane silne wpływy w stolicy, ani
życzliwie usposobiony dla ziemian Wołyńskich, również wpły­
wowy i uczciwy senator Siwers, posyłający raport ze swoich
śledczych czynności wprost do cesarza do Paryża, nie uważali
się za zwyciężonych i broni nie złożyli, bo oto Wołyński rząd
guberski otrzymuje ukaz rządzącego senatu z dnia 7. grud­
nia 1815 r. z którego się dowiadujemy, że w imiennym uka­
zie cesarskim przezeń własnoręcznie 28. listopada 1815 r. pod­
pisanym, do rządzącego Senatu w Petersburgu wystosowanym,
powiedziano: „Przekonawszy się z raportu senatora Siw7ersa,
w oryginale tu dołączonego, o bezprawnych czynnościach
zarządzającego Wołyńską gubernią radcy tajnego Kombur­
lej a i wice-gubernatora Chruszcz owa, rozkazujemy rzą­
dzącemu Senatowi od zajmowanych przez nich urzędów usu­
nąć i za będących pod śledztw7em ich uważać“. Najwyższy
ten rozkaz został w dniu 31. grudnia 1815 r. zakomunikowany
zaw7sze jeszcze zastępującemu w czynnościach guberskiego mar­
szałka, powiatowemu Zytomirskiemu marszałkowi Zaleskiemu,
Chołoniewski bowiem, pomimo, że był przez Komburleja za­
twierdzonym na tym urzędzie, najwidoczniej nie miał
		

/KS_454466_II_L_0041.djvu

			weń wstępować wbrew woli wyborców, zwłaszcza po jego
upadku.
Z dniem 1. stycznia 1816 r. powraca guberska laska mar­
szałkowska do rąk tryumfującego Giżyckiego, ale dopiero kul­
minacyjnym punktem tryumfu szlachty i jej dobrej sprawy,
była chwila, kiedy na opróżnionem przez Komburleja guber­
natorstwie i po chwilowem jego zastępstwie przez generała Sta­
nisława Potockiego, wreszcie Saint-Priest’a i zreformowaniu gu­
berni i przez znającego ją doskonale senatora Siwersa, zasiadł
na dobre nasz pan Bartłomiej Giżycki, powołując do laski
marszałkowskiej przywróconego do swych praw hr. Henryka
Ilińskiego, do którego w dniu 14. kwietnia 1816 r. wysto­
sował on, już jako gubernator cywilny Wołyński, list oficy-
alny, który w dosłownem tłumaczeniu z rosyjskiego dajemy
na zakończenie tej bądź co bądź ciekawej w życiu Wołynia
sprawy, która przez dwa lata wypełniała sensacyjnie życie zie­
mian Wołyńskich, nieodwykłych jeszcze od szerszego życia
politycznego, zaledwie przed dwoma dziesiątkami lat gwałtow­
nie przed nimi zamkniętego: „Łaskawy Panie Hrabio Hen­
ryku Augustowiczu! Pan Radca tajny, Senator zarządzający
tutejszą Gubernią i Kawaler Fedor Fedorowicz Siwers zakomu­
nikował Wołyńskiemu guberskiemu Rządowi, że skutkiem mia­
nowania mnie z wysokości Tronu Wołyńskim cywilnym guber­
natorem, na opróżnione miejsce Guberskiego marszałka po­
wołuje on Waszą Jaśnie Oświeconość („Сіятельство“), jako
pierwszego kandydata, o czem zawiadomienie guber­
skiego Rządu dołączając, pokornie proszę Was Łaskawy Panie,
dla wstąpienia w urzędowanie, przybyć do Żytomirza. Z praw­
dziwym szacunkiem i oddaniem się, mam zaszczyt pozosta­
wać Waszej Jaśnie Oświeconości Łaskawego Pana mego po­
korny sługa Bartłomiej Giżycki“. Nazajutrz 15. kwietnia 1916 r.
hr. Henryk Iliński ku wielkiemu zadowoleniu tryumfującej
szlachty, przyjął z rąk Giżyckiego symbol swej władzy i roz­
począł urzędowanie. Ochocki powiada, że w tym czasie: „Urzę­
dy do Korony obsadzono tutejszymi mieszkańcami naszych pro-
wincyi“.
Po tym może znowu do zbytku długim ekskursie, powra­
cam do dalszego ciągu dat, odnoszących się do tego szóstego
z kolei marszałka Wołyńskiego. Bartłomiej Giżycki, zostawszy
mianowany z wiosną 1816 r. przez cesarza Aleksandra I., jak
		

/KS_454466_II_L_0042.djvu

			już wyżej powiedziało, gubernatorem Wołyńskim, piastował ten
urząd do roku 1825, w którym zniechęcony kilkoletnimi,
przeważnie członków Żytomirskiej loży masońskiej intrygami,
najprzód zaczął stronić od Zytomirza, pozostawiając rządy
gubernii swemu zastępcy wice-gubernatorowi księciu Fry­
derykowi Lubomirskiemu, przebywał więcej u siebie w Mo-
łoczkach, aż w końcu podał prośbę o uwolnienie go od urzędu
gubernatora — udzielono mu je i mianowano po nim Mi­
chała Andrzejkowicza, Litwina, z marszałka Mińskiego, wice-
gubernatora, wreszcie gubernatora Grodzieńskiego i nakoniec
Wołyńskiego. Zmarł Giżycki bezpotomnie w ulubionych Mo-
łoczkach 25. kwietnia 1827 r. wedle Ochockiego, rokiem wcześ­
niej wedle Konopackiego. Oceniony był z Ludwiką hr. Iiińską,
siostrą senatora, a więc córką Jana-Kajetana starosty grodz­
kiego Żytomirskiego i pierwszej jego żony Józefy-Maryanny
Wesslówny. Mołoczki z przyległościami odziedziczył po nim
brataniec jego, syn Franciszka i Weroniki z Sulatyckich Jan
Nepomucen Giżycki, marszałek powiatowy Zytomirski, ożeniony
z Józefą Walewską, ojciec trzech córek: Albertyny hr. Fran-
ciszkowej Ksawerowej Zamoyskiej, Jadwigi Leonowej Giżyckiej
i Michaliny Leonardowej Szaszkiewiczowej, po dwóch ostatnich
bezdzietnych i po matce hr. Zamoyskiej całą fortunę dziedziczy
córka jedynaczka Marya z hr. Zamoyskich księżna Adamowa
Lubomirska z Miżyńca.
O Bartłomieju Giżyckim dużo pisali w swych pamiętni­
kach, współcześni mu: Andrzejowski (Detiuk), Konopacki i Ci­
chocki, wszyscy oni przyznawali mu wielkie zalety; syn mar­
szałka Wołyńskiego w konfederacyi Barskiej i obrońcy Baru,
wyniósł z domu rodzicielskiego tradycyę wierności kościołowi,
miłości kraju, nieposzlakowanej uczciwości i szalonej odwagi,
a gdy do tego dodamy bezinteresowność, szlachetność uczuć i pra­
wość charakteru, umysł z natury bystry, spotęgowany staran-
nem wychowaniem i wielkoświatową ogładą, zręczność, uprzej­
mość i wesołość, równe ze wszystkimi obejście, nie zdziwimy
się wcale wpływowi, jaki wywierał na swe otoczenie, szacun­
kowi i popularności, jakiemi się cieszył wśród swoich i ob­
cych. Ale jak mówi Ochocki: „Miał tylko jedną wadę, nie
w sercu i charakterze, ale we krwi, wziąwszy ją w familijnym
spadku, była to nadzwyczajna prędkość, drażliwość i poryw­
czość, których poskromić w sobie nie mógł, osobliwie gdy
		

/KS_454466_II_L_0043.djvu

			co tykało prawdy, lub honoru. Na ówczas ani zmilczeć, ani
dysymulować nie potrafił; to go narażało nieustannie na po­
jedynki, których kilkanaście odbył, wychodząc z nich zawsze
szczęśliwie, a stając do nich z największą determinacyą. Taż
sama wada, jeśli ją tak nazwać się godzi, ta prawość i obu­
rzenie na widok wszelkiego zła, robiły mu wielu nieprzyjaciół
w podwładnych. Nie mógł znieść w nikim krzywego postępo­
wania, powstawał zaraz na nie, o co się wielu obrażało. Na
urzędzie gubernatora nie tyle był użyteczny jakby się zdawało,
mimo usilności i pracy, a najlepszych chęci do spełnienia jak
najściślejszego swoich obowiązków; do cywilnej służby bowiem
nie miał potrzebnej krwi zimnej i taktu, jakiego ona wymaga.
Raz w raz spokój jego zakłócali intryganci, dawał się łudzić
i oszukiwać im i prowadzić, gdzie ich osobiste wiodły widoki,
a jego uczuciem honoru i oburzeniem kierowano. Postępowanie
zbyt otwarte i ostre z podwładnymi, narażało go nieustannie na
nieprzyjaźni, których skutki często były ciężkie do zniesienia“.
Wogóle zauważyć można, że popularność Giżyckiego, sto­
jąca u swego zenitu, gdy jako tryumfator nad Kombnrlejem,
wręczał laskę marszałkowską hr. Henrykowi Ilińskiemu, spa­
dać zaczęła z chwilą, gdy objął już na dobre wielkorządztwo
Wołyńskie.
7. Jan hr. Myszka-Chołoniewski herbu Korczak,
syn Ignacego starosty Kołomyjskiego i Józefy z Hryniewiec­
kich ur. 1779 r., na Chołoniewie etc. marszałek powiatowy
Włodzimirski 1813 r. nominalny tylko marszałek szlachty Wo­
łyńskiej od 13. lipca 1815 r. po 14. kwietnia 1816 r. kawaler
orderu św. Włodzimierza IV. klasy, zmarł w 1855 r. Z Józefy
Rzyszczewskiej, córki Adama kasztelana Lubaczowskiego i Ho­
noraty z Chołoniewskich, pozostawił syna Adama, ożenionego
z księżniczką Kamillą Swiatopołk-Czetwerteńską, córką ks. Jó­
zefa szambelana JKM. i Salomei Myszka-Chołoniewskiej.
8. Henryk hr. Iliński herbu Lis, syn wyżej wymienio­
nego pierwszego marszałka szlachty Wołyńskiej hr. Józefa-
Augusta z hr. Antoniny-Eleonory-Apolonii herbu Korczak Ko­
morowskiej kasztelanki Santockiej, po rozwodzie generałowej
Litwinow owej, ur. w 1792 r., na Romanowie, Sokołowie etc.
kamer-junkier dworu rosyjskiego, marszałek powiatowy Zwia-
helski (Nowogród-Wołyński) w lipcu 1814 r. marszałek szlachty
Wołyńskiej od 14. kwietnia 1816 r. do połowy, mniej
		

/KS_454466_II_L_0044.djvu

			lipca 1817 r. zmarł w 1871 r. Z Michaliny Bierzyńskiej herbu
Ślepo wron, córki Adama starosty Szawuliskiego i Teresy z Walew­
skich wojewodzanki Sieradzkiej, pozostawił jedyną córkę Ja­
dwigę, małżonkę Henryka Olechnowicza-Steckiego, znanego
archeologa i numizmatyka, których syn Henryk junior, hono­
rowy sędzia okręgu Żytomirskiego, po dziadzie macierzystym
pan na Romanowie z przyległościami, ożeniony z Henryką
Kurzeniecką herbu Bogorya, córką Gustawa i Oktawii hr. Iliń-
skiej, siostrą swoją w trzecim stopniu, ma z niej jedyną córkę
Rogniedę, poślubioną hr. Adamowi-Zdzisławowi Zamoyskiemu
z Wysocka.
9. Eustachy-Erazm książę O 1g  e r d o w i с z - S a n g u s z к o
herbu Pogoń Litewska, syn ks. Hieronima wojewody Wo­
łyńskiego z pierwszej jego żony Cecylii-Urszuli Eustachówny
Potockiej, generałówny artyleryi Litewskiej, urodzony 25. wrześ­
nia 1768 r. w Radzyniu, na Sławucie, Białogródce, Szepetówce,
Antoninach, Zasławiu, Ilińcach, Tarnowie etc., rozpoczął karyerę
wojskową we Francyi, służąc wraz ze swoim przyszłym szwa­
grem Stanisławem Mokronowskim *) w regimencie „Royal alle-
mand“, następnie w brygadzie kawaleryi narodowej Mokro-
nowskiego, w chorągwi 7-ej zostaje w 1789 r. rotmistrzem, dalej
w tymże jeszcze roku awansowany na majora, będąc posłem
z Lubelskiego na sejm czteroletni, gorąco popiera Konstytucyę
3. Maja 1791 r.; powołany ordynansem pospiesza do swej ko­
mendy i już 27. kwietnia 1792 r. zostaje vice-brygadyerem,
w bitwie zwycięskiej 18. czerwca t. r. stoczonej pod Zielińcami
odznacza się nietylko walecznością, mu wrodzoną, ale i przytom­
nością umysłu; doradzając Mokronowskiemu spalenie Zieliniec
w celu wyparcia z nich przeciwnika, na zrobioną przez ko­
goś z przybliżonych uwagę, że to jego własna wieś, bez na­
mysłu odpowiedział: „W takim razie spalić ich dwie, Sławutę
stać na ich odbudowanie“! Wieś spłonęła, ale wróg owiany
dymami pożaru, ustąpił z groźnego dla wojska polskiego poste­
runku. Po bitwie tej w dniu 25. czerwca w Ostrogu otrzymuje
z rąk księcia Józefa Poniatowskiego świeżo, bo w sam dzień
bitwy pod Zielińcami ustanowiony krzyż „Virtuti militari
ze zdobytym sztandarem wysłany do Warszawy, otrzymuje
9 Stanisław Mokronowski herbu Bogorya, ożeniony z Maryanną
ks. Sanguszkówną wojewodzanką Wołyńską, był synem Ludwika
strażnika polnego koronnego i Józefy
		

/KS_454466_II_L_0045.djvu

			u króla audyencyę, o której autor „Wojny Polsko-Rosyjskiej“
tak pisze: „Sanguszko powiózł królowi zdobyty sztandar. Po­
czął na audyencyi zachęcać Stanisława Augusta, by „ruszył
naród“ i sam się zjawił wśród wojsk walczących, ale był „naj­
czulej od niego zapytany... czyli w obozie będzie miał wygodę
i kuchnię przyzwoitą?“. Po takiej odpowiedzi naczelnego kie­
rownika sił zbrojnych państwa, widząc, że z tym „sardanapa-
lem“ nie przybędzie zachęty, wrócił do szeregów. Nie oczeku­
jąc kuchni i wygody w obozowym namiocie, wjeżdżał (San­
guszko) do Ostroga, gdzie go wzywał obowiązek hukiem armat,
strzelających do Rosy an za Wilią (str. 222)“. W dniu 29. lipca
t. r. awansuje na brygadyera (generał-majora) kawaleryi naro­
dowej. Ale gdy nazajutrz, t. j. 30. lipca 1792 r. książę Józef
Poniatowski i Tadeusz Kościuszko w obozie pod Sieciechowem,
zażądali zwolnienia ze służby, obecny tam ks. Eustachy, za­
ledwie w przededniu mianowany brygadyerem, nie pozostał
w tyle i wraz z generałami: Rafałem Dzierżkiem, Stanisławem
Mokronowskim, Michałem Wielhorskim, Józefem Zajączkiem,
brygadyerem Hadziewiczem, vice-brygadyerem Kublickim, puł­
kownikami : Gordonem, Józefem Poniatowskim, podpułkowni­
kami: Dembowskim, Działyńskim (szefem), Przybyszewskim,
majorami: Chojnowskim, Chomentowskim, Gawrońskim,
Szczutowskim, Zagórskim, rotmistrzem Bartłomiejem Giżyc­
kim, kapitanem Tolkmitem, sztab-rotmistrzem Kosty’m, adju-
tantem Lipskim, podporucznikami Bukarem i Fiszerem i wielu
innymi tejże rangi oficerami, podał się do dymisyi, którą
Stanisław August z niechęcią podpisał w pierwszych dniach
sierpnia t. r. Po uwolnieniu się z wrnjska, ks. Eustachy po­
wrócił na Wołyń, dokąd go zapewne musiał wrzywać troskliwy
o los swrego pierworodnego syna ojciec, ks. wojewoda Wo­
łyński ; tu się doczekał prawdopodobnie wcielenia do Rosyi
rozległych dóbr Sanguszkowskich, na mocy komvencyi podzia­
łowej 23. stycznia 1793 r., tu go również spotkała w7tymże  roku
niespodziewana wcale nominacya na brygadyera (generał-
majora) wojsk rosyjskich. Ale już w roku następnym 1794-m
spotykamy go w obozie pod Jędrzejowem, gdzie ułatwia przy­
jacielowi swojemu ks. Józefowi Poniatowskiemu spotkanie i po­
rozumienie się z Kościuszką w opactwie Jędrzejowskiem, podczas
którego przygotowuje w obozie wojsko do owacyjnego powi­
tania ks. Józefa, po którem ten przenocowawszy w
		

/KS_454466_II_L_0046.djvu

			przyjaciela odjechał nazajutrz do Warszawy. Jako generał w re­
gimencie pierwszym piechoty koronnej w armii Kościuszki
powstrzymuje ks. Eustachy skutecznie, wraz z generałem Ada­
mem Ponińskim, w bitwie pod Szczekocinami 6 czerwca roz­
sypkę wojska polskiego, spowodowaną zajściem z tyłu kawa-
leryi pruskiej, po bitwie zaś pod Maciejowicami jest on w kor­
pusie księcia Józefa Poniatowskiego.
Po bitwie pod Wagram w 1809 r. nie będąc już w czyn­
nej służbie, jako prywatny, ale nie bez wpływu obywatel kraju,
przebywając w Tarnowie, gdzie w jego pałacu miał wówczas
kwaterę ks. Sergiusz Golicyn, dowódca operującej tam armii
rosyjskiej, został przez tego użyty do pertraktacyi z ks. Józe­
fem, w celu nakłonienia go do odstąpienia Napoleona i wzię­
cia udziału w odbudowaniu Polski pod berłem Cesarza Alek­
sandra I. Jak wiemy propozycye czynione ks. Józefowi 26 wrześ­
nia, zostały przezeń odrzucone i we trzy lata potem widzimy
naszego ks. Eustachego wice-regimentarzem konfederacyi gene­
ralnej królestwa polskiego, odbywającym w tym charakterze
całą groźną kampanię dwunastego roku. Udział jego w niej, ojciec
książę wojewoda, życiem własnem przypłacił, rozniosła się bo­
wiem była fałszywa pogłoska, że jakoby ks. Eustachy zginął
w jednej z morderczych tych bitew, hetmanowa Ksawerowa
Branicka, dowiedziawszy się o niej i niesprawdziwszy jej, po­
spieszyła do Sławuty, dla zakomunikowania ojcu tej strasznej
wiadomości, który ją usłyszawszy z jej ust, tknięty apopleksyą,
runął na ziemię bez życia w dniu 23. sierpnia 1812 r. Po tru­
dach i znojach tej, nie tylko z ludźmi, ale ze sprzysiężonymi
żywiołami przeciwko wielkiej armii Napoleona, kampanii,
w końcu kwietnia 1813 r. książę wice-regimentarz, walczący
dotąd w jej szeregach, znajduje się w Krakowie, gdzie utrwa­
liwszy się w przekonaniu o już przezeń przewidywanej dawniej,
bezpowrotnie przegranej sprawie wskrzeszenia Polski przez Na­
poleona, podaje się do dymisyi; czynią toż samo jednocześnie
z nim: Ks. Konstanty Czartoryski, Karol Kniaziewicz, Gabryel
Rzyszczewski, nieco później Chłapowski, Chłopicki i wielu
innych; usuwają się również wice-prezes konfederacyi Za­
moyski, minister Mostowski etc.
Nie mając pod ręką cennych pamiętników ks. Eustachego,
wydanych w Krakowie z przedmową J. Szujskiego w 1876 r.
nie mogę stanowczo powiedzieć dokąd się on udał po
		

/KS_454466_II_L_0047.djvu

			maniu dymisyi, zdaje mi się wszakże, że na Wołyń, gdzie we
cztery lata potem podczas wyborów 1817 r. w Żytomirzu,
szlachta Wołyńska obrała go swoim guberskim marszałkiem; ex
re czego dziad mój śp. Gotfryd L. Radzimiński, ówczesny chorąży
Zasławski, zapisał w swoim raptularzu pod tym rokiem: „nasz
wielce zasłużony i kochany książę generał Eustachy Sanguszko,
został najsłuszniej okrzyknięty Wołyńskim guberskim marszał­
kiem — nie pierwsza to laska marszałkowska w tym przezacnym
rodzie spoczęła, nie licząc bowiem multum J) wielkich i na­
dwornych Litewskich, przez Sanguszków piastowanych, trzecią
już Wołyńską ujął w swe silne ręce książę generał, miasto
hetmańskiej buławy, która przy szczęśliwszych okolicznościach
na pewno by go nie ominęła“. Ochocki zaś powiada: „Nastą­
piły wybory na urzędników od szlachty. Giżycki (ówczesny
gubernator Wołyński) życzył sobie na marszałka guber-
nialnego księcia Eustachego Sanguszkę, a książę chętnie się
zastosował do życzenia i przyjął urzędowanie, na które go
gubernia z największym zapałem wyniosła. Usprawiedliwił
on trzyletniem marszałkowstwem położone w nim zau­
fanie“ (t. VI. str. 54). Ks. Eustachy z tytułu posiadania
hrabstwa Tarnowskiego, był członkiem stanów Galicyjskich
z grona magnatów; zmarł 20. listopada 1844 r. w Sławucie.
Z poślubionej w dniu 26. czerwca 1798 r. w Dreźnie ks. Kle­
mentyny Czartoryskiej herbu Pogoń Lit., córki ks. Józefa-Kle-
mensa na Korcu stolnika wielkiego Litewskiego, starosty Łuc­
kiego etc. i ks. Doroty-Barbary Jabłonowskiej, kasztelanki Kra­
kowskiej, pozostawił córkę Dorotę ks. Karolowę Sanguszkową
rozwiedzioną i zmarłą w Rzymie w 1821 r., oraz synów: ks. Ro-
mana-Adama ur. 1800 r. w Autoninach, męża niepomiernych
*) Rzeczywiście liczni przedstawiciele Olgerdowego plemienia,
Sanguszkowskiego rodu, ab ovo na Wołyniu osiadłego, dzierżyli prze­
różne laski marszałowskie w swych rękach i tak: marszałkami Wołyń­
skiej ziemi byli: ks. Andrej Aleksandrowicz i syn jego ks. Fedor (dziad
i ojciec hetmana), marszałkami hospodarskimi: ks. Andrej Michajło-
wicz i syn jego ks. Aleksander, nadwornymi Litewskimi: książęta
Kazimierz-Antoni i Paweł-Karol bracia Hieronimowicze, oraz ksią­
żęta Janusz-Aleksander i Józef-Paulin bracia Pawłowicze, wielkimi
Litewskimi ks. Paweł-Karol Hieronimowicz i syn jego ks. Józef-Pau-
lin, przed chwilą wymienieni, guberskim Wołyńskim ks. Eustachy
Hieronimowicz i wreszcie krajowym Galicyjskim, wnuk ostatniego,
ks. Eustachy
		

/KS_454466_II_L_0048.djvu

			zasług, zmarłego w Sławucie w 1881 r. ojca hr. Maryi z ks. San­
guszków Alfredowej Potockiej, z Natalii hrabianki Potockiej
urodzonej i ks. Władysława-Hieronima ur. 1803 r. w Sławucie,
adjutanta naczelnego wodza wojsk polskich w r. 1831, członka
stanów Galicyjskich z grona magnatów 1833 r., członka dzie­
dzicznego austryackiej izby panów 1861 r., posła na sejmy
Galicyjskie 1861—9 r., prezesa rady powiatowej Tarnowskiej
1867 r. ces. austr. tajnego radcy 1869 r. etc. ożenionego w 1829 r.
z Izabelą z ks. Lubomirskich, córką ks. Henryka ordynata Prze­
worskiego, prefekta departamentu Krakowskiego 1809 r. ku­
ratora zakładu naród. im. Ossolińskich we Lwowie, członka
stanów Galicyjskich z grona magnatów etc. i Teresy ks. Czarto­
ryskiej stolnikówny wielkiej Litewskiej, zmarłego w Cannes
w 1870 r. Pozostawił z niej ks. Władysław dwie córki, Jadwigę
ks. Adamowę Sapieżynę i ks. Helenę zmarłą panną, oraz trzech
synów: 1) ks. Romana-Damiana-Eustachego-Pawła ur. w 1832 r.
w Przeworsku, Ordynata na Zasławiu, Sławucie, Białogródce
etc. rotmistrza kawalergardów rosyjskich, koniuszego dworu
rosyjskiego, honorowego sędziego pokoju Ostrogsko-Zasław-
skiego okręgu etc., wiernego syna Kościoła, wzorowego oby­
watela kraju i szczodrego nakładcy wydawnictw z nieoszaco-
wanego archiwum Sławuckiego, ożenionego w 1868 r. z hra­
bianką Karoliną Thun-Hohenstein, córką hr. Fryderyka amba­
sadora austryackiego w Petersburgu i Leopoldyny hr. Lam-
berg — bezdzietnego; 2) ks. Pawła-Romana ur. w 1834 r. posła
na sejm Galicyjski 1867 r., ożenionego w 1862 r. z hr. Maryą
Borchówną, córką Karola i Ludwiki hr. Zyberg-Platerówny,
z której zmierając w Nicei w 1876 r. pozostawił jedyną córkę
Maryę-Teresę, poślubioną w7 1883 r. ks. Leonowi Sapieże,
synowi ks. Adama i ks. Jadwigi Sanguszkówny, zmarłemu
w7 1893 r. 3) ks. Eustachego-Stanisława ur. w 1842 r. hr. na
Tarnowie, pana na Podhorcach, członka dziedzicznego austryac­
kiej izby panów, marszałka krajowego Galicyi 1890—5 r. ces.
austr. tajnego radcy 1891 г., с. к. namiestnika Galicyi 1895—8 r.
kawalera austr. Złotego runa 1898 r. etc., ożenionego w7 1895 r.
z hr. Konstancyą Zamoyską, córką Stanisława i Róży hr. Po­
tockiej. Zmarł on w Gries w 1903 r. pozostawiając jedynego
syna Romana-Władysława-Stanisława-Antoniego ur. 6. lipca
1901 r. w Gumniskach, przyszłego ordynata na Zasławiu
		

/KS_454466_II_L_0049.djvu

			10. Wincenty Le docho ws ki herbu Szaława, syn Józefa
stolnika Wołyńskiego, szambelana JKM. i Magdaleny Dobrzyń­
skiej, skarbnikówny Krzemienieckiej, na Bokójmie, Berehach,
Smordxvie, Matwijowcach, Hryńkowcach etc. z marszałka Du-
bieńskiego, po ustępującym ks. Eustachym Sanguszce w roku
1820-m i usuniętym przez gubernatora Giżyckiego od preten­
dowania do laski guberskiej Gustawie Olizarze, przez nieutwier-
dzenie go powiatowym Łuckim, w tym celu wybranym, zo­
stał Ledochowski Wołyńskim marszałkiem; o nim Ochocki
powiada w swych pamiętnikach, że był to: „potomek znako­
mitej i możnej rodziny, pełen uczuć honoru, nieposzlakowanej
poczciwości i prawości mąż, stał przy swojem, nie dając się
na włos zepchnąć z drogi i nie ustępując w niczem „ (VI. str. 61
do 2). Z Anny Głębockiej herbu Doliwa, w powtórnem za-
męściu generałowej Michałowej Korzeniowskiej, córki Feli-
cyana stolnika Kijowskiego i Tekli z Pawłowskich, pozostawił
trzech synów: Janusza marszałka Dubieńskiego, ożenionego
z Anielą Małyńską, marszałkówną Ostrogską, Leona z Laurą
Czosnowską i Apolona z Eweliną Sobieszczańską.
11. Piotr Moszyński herbu Nałęcz, syn Hilarego-Igna-
cego i pierwszej jego żony Zofii Romiszowskiej, nr. 30. kwiet­
nia 1800 r. w Łoniowie, na Łoniowie, Dolsku etc., przez po­
wtórne ożenienie się swojego ojca z Fryderyką lir. Moszyńską
i swoje pierwsze z jej siostrą Joanną, córkami Jana i Maryanny
z Sadowskich, starościanki Rzeczyckiej, wnuczkami Augusta-
Fryderyka stolnika koronnego i Teofili Potockiej, wojewodzanki
Poznańskiej, a zaś Jana Kantego lir. Moszyńskiego podskar­
biego wielkiego koronnego i Fryderyki-Augusty-Konstancyi hr.
de Cosel, córki Augusta II. prawnuczkami, posiadacz olbrzymiej
fortuny w ziemi, kapitałach i królewskich klejnotach, po bez­
dzietnie zmarłym zimnym dziadku żony, głośnym z rozumu
i bogactw, targowiczaninie Fryderyku-Józefie hr. Moszyńskim,
marszałku wielkim koronnym, Piotr Moszyński zaledwie dwa­
dzieścia trzy lata liczący, bierze w 1823 r. Wołyńską laskę mar­
szałkowską po Wincentym Ledochowskim.
Nie podaję tu życiorysu tego dobrze zasłużonego Bogu
i Ojczyźnie męża, zarówno z miłości i ofiar dla niej poniesio­
nych, jak i z nadmiaru krzyżów go obarczających, krajowi,
a już przedewszystkiem podwawelskiej jego stolicy szeroce zna­
nego. Uczynił to przedemną ś. p. Ludwik Dębicki, kreśląc
		

/KS_454466_II_L_0050.djvu

			mistrzowsku z wielkiem ciepłem i prawdą, pośmiertne o nim
wspomnienie. Ograniczam się tylko do podania suchych dat,
mających związek z jego urzędowaniem i scisłemi personaliami.
Podczas trzeciego roku urzędowania Moszyńskiego przy­
padła niespodziewanie śmierć cesarza Aleksandra I. 19. listo­
pada 1825 r. w Taganrogu i wślad za nią idący spisek Dekabry­
stów, mający związek ze stowarzyszeniem patryotycznem pol-
skiem na Wołyniu — po jego wykryciu, jednym z pierwszych
aresztowanych w lutym 1826 r. okazał się marszałek Piotr Mo­
szyński, ze swym ciotecznym bratem Stanisławem Karwickim,
byłym prezesem sądu głównego Wołyńskiego. Przewieziony
do Petropawłowskiej fortecy, stawiany dla konfrontacyi przed
sądem sejmowym w Warszawie, po dwóch latach został zasą­
dzony na dziesięć lat ciężkich robót, które mu Cesarz Miko­
łaj I. w drodze łaski zamienił na tyleż lat posielenia (osiedle­
nia przymusowego) w Tobolsku, co mu zostało również skró-
conem w 1834 r. Pozwolono mu zrazu zamieszkać w Czerni-
howie, zkąd znowu po dwuletnim tam pobycie, przeniósł się
do Kijowa, gdzie parę lat przemieszkał, mając przy sobie anioła
opiekuńczego w osobie ukochanej, jedynej z pierwszego mał­
żeństwa córki Józefy, której matka Joanna z hr. Moszyńskich,
w trakcie jego przymusowego na Syberyi pobytu, wyszła po­
wtórnie za mąż za Stanisława Jurjewicza.
W Kijowie Piotr Moszyński pod wpływem przyjaciół,
a przedewszystkiem ulegając namowom nieodstępującej go naj­
lepszej córki, wstąpił powtórnie w związki małżeńskie z jej
serdeczną przyjaciółką, znacznie od niego młodszą, Anną Mali­
nowską, herbu Slepowron ur. 1820 r., córką Kajetana i Eufro-
zyny z Mikoszewskich herbu Dąbrowa, podkomorzanki Zasław-
skiej; ślub ich się odbył 16. listopada 1839 r. I zaraz w roku
następnym 1840-m na przedstawienie generał-gubernatora wo­
jennego Kijowskiego, głośnego w swym czasie Dmitra Gawriło-
wicza Bibikowa, został ostatecznie ułaskawiony, a w parę lat
potem, z ostatniej swej Wołyńskiej rezydencyi Dolska, prze­
nieśli się państwo Moszyńscy na stałe mieszkanie do Krakowa.
Tu się rozpoczęły jego, wprawdzie ciche, ale nie mniej
doniosłe prace społeczne: podczas głodu po rzezi 1846 r. urzą­
dza na wielką skalę przy klasztorze OO. Dominikanów obiady
dla głodnych, sam obsługując po 1200 ludzi dziennie; po po­
żarze Krakowa w 1850 r. staje na czele Komitetu
		

/KS_454466_II_L_0051.djvu

			wspólnie z hrabiną Arturową Potocką; bierze czynny udział
w odbudowie i restauracyi starych zniszczonych ogniem koś­
ciołów; zakupuje z własnej szkatuły plac pod gmach Towa­
rzystwa naukowego, dzisiejszą Akademię Umiejętności; czyn­
nie wspiera Towarzystwo sztuk pięknych, zapoczątkowane przez
Walerego Wielogłowskiego „i tak ciągle i ciągle i zawsze, Mo­
szyński mąż ofiary na czele ofiar“, jak to słusznie wypowie­
dział Dębicki. Przez długie lata jest radnym miasta Krakowa,
członkiem 'towarzystwa naukowego Krakowskiego, członkiem
rady nadzorczej Towarzystwa ubezpieczeń, czynnym człon­
kiem Towarzystwa rolniczego, wreszcie prezesem Komitetu wy­
borczego dla zachodniej Galicyi i t. d.
Ciężkich krzyżów, które go i w Krakowie niemal nieustan­
nie przytłaczały, wyliczać tu nie będę, wspomnę tylko o jednym
z najcięższych dla ojcowskiego serca, o bohaterskiej śmierci
pod Miechowem, ukochanego starszego syna Emanuela. Piotr
Moszyński zakończył swój żywot ofiarny w7 1879 r. w Krako­
wie, pozostawiając za sobą wielki żal w sercach osieroconych
jego mieszkańców, tłumnie odprowadzających zwłoki tego za­
służonego męża do miejsca wiecznego spoczynku.
Pozostawił on z pierwszej żony Joanny z Moszyńskich
wyżej wspomnianą jedyną córkę Józefinę, poślubioną 1842 r.
Józefowi-Maciejowi hr. Szembekowi, zmarłą w 1897 r. w Krako­
wie, matkę między innymi Jerzego hr. Szembeka ks. arcybis­
kupa Mohilewskiego, metropolity wszystkich kościołów kato­
lickich w cesarstwie rosyjskiem, przedwcześnie niestety zmar­
łego; z drugiej zaś żony Anny z Malinowskich miał córki:
Zofię Włodzimierzowę Cielecką, Maryę Zygmuntowę Pusłowską
i Helenę Joachimowę Rostworowską, oraz dwóch synów: Ema­
nuela, który zginął, jak wyżej, pod Miechowem w 1863 r. i Je­
rzego znanego współczesnego publicystę.
12. Michał hr. Czacki herbu Świnka, syn Dominika,
rotmistrza kawaleryi narodowej i Reginy z Gutkowskich herbu
Rawicz, wnuk Franciszka strażnika wielkiego koronnego
i ks. Kunegundy Sanguszkówny, marszałkówny wielkiej Litew­
skiej, ur. w71797  r., na Boremlu etc., podporucznik wojsk polskich,
objął laskę marszałkowską Wołyńską po Moszyńskim w 1826 r.,
piastował ją po rok 1830, w którym takową utracił, wstąpiwszy
w szeregi powstańcze, po bitwie pod Boremlem zostaje zamia­
nowany przez Dwernickiego regimentarzem i otrzymuje
		

/KS_454466_II_L_0052.djvu

			krzyż virtati militari, następnie Skrzynecki przyznaje mu rangę
pułkownika i naznacza go adjutantem przy głównym sztabie.
Zmiera on we Lwowie w 1860 r. Z pierwszej żony Tekli Pili-
chowskiej miał córki: Leontynę Romualdowę Ledochowską
marszałkowę Wołyńską, Ewelinę Feliksowę Karnicką i Wandę
Romanowę Cieszkowską, z drugiej, Franciszki Jełowickiej, córki
Pawła prezesa sądu głównego Wołyńskiego i Anastazyi hr. Tar­
nowskiej kasztelanki Konarsko-Łęczyckiej, miał córki: Maryę
Zygmuntowę Pruszyńską, Michalinę Aleksandrowę Badeniową
i Jadwigę Teodorowę Kaszowską, z trzeciej zaś Konstancyi Suł­
kowskiej , żadnego potomstwa nie zostawił, pozostała po nim
wdowa wstąpiła do klasztoru Urszulanek wr Krakowie pod imie­
niem siostry Klary.
13. Gracyan Lenkiewicz-Ipohorski herbu własnego,
syn Stanisława Kostki, cześnika Zwinogrodzkiego, późniejszego
marszałka powiatowego Ostrogskiego i Agaty z Michałowskich
wdowy po Gałeckim sędzim ziemskim Owruckim, wnuk Leo­
narda starost)1- Kremenezuckiego i Ludwiki Nieławickiej (2° v.
Wojciechowej Lesznickiej, 3° v. Stanisławowej Małachowskiej)
a zaś Teofila podczaszego Mozyrskiego i Konstancyi Stemp-
kowskiej, kasztelanki Bracławskiej prawnuk, na Boczanicy,
Bucharowie, Drozdowie, Horbowie, Tomachowie etc., szam-
belan rosyjski. W latach 1812—17 piastow-ał powiatowrą laskę
Rówieńską; z jakiego tytułu ujął wr swe ręce guberską, wy­
puszczoną przez Czackiego w niewyborowym 1830-m roku,
gdyż bieżące triennium rozpoczęte w 1829 r. kończyło się do­
piero wr 1832 r., nie jest mi wiadomem, dość, że go widzimy
siedzącym na krześle marszałkowrskiem Wołyńskiem od roku
1830 po rok 1838. Tadeusz Bobrowski podaje w swym pa­
miętniku, że Lenkiewicz podczas swego urzędowania dopo­
magał z własnej kieszeni biednej szlachcie w odszukiwaniu
dowmdów ich szlachectwa, w- zamian podawanych w1wątpliwość
przez kijowską centralną komisyę ad hoc ustanowioną. Z Hono­
raty ks. Czetwerteńskiej córki Felicyana kasztelana Czernihows-
kiego i Justyny Karszanlti, a zaś Władysława starosty Utajkows-
kiego i Katarzyny z Radzimińskich wnuki, pozostawił córkę Okta-
wię Michałowę Walewską i czterech synów: Feliksa, Leona,
Romualda i Wiktora bezżennycli, na których wygasła linia
Wołyńska Lenkiewiczöw'-Ipohorskich, z Mozyrskiego ród swój
wiodących, na początku XVIII. wieku na Wołyniu w
		

/KS_454466_II_L_0053.djvu

			Hoszczy osiedlona, z tytułu spadku po Adamie wojewodzie Ki­
jowskim i Mikołaju chorążym Nowogrodzkim, staroście Czerkas-
kim, braciach Kisielach-Nizkinickich, na* głowę Konstancyi
ze Stempkowskich, Teofilowej Lenkiewiczowej - Ipohorskiej,
przypadającego, z głowy jej matki Heleny-Hilaryi Mikołajówny
Kisielówny Danielowej Stempkowskiej, kasztelanowej Braoław­
skiej.
14. Janusz hr. Iliński herbu Lis, młodszy syn hr. Jó-
zefa-Augusta i Eleonory-Antoniny-Apolonii z hr. Komorowskich,
ur. 1795 r. w Romanowie, na Taj kurach, Kopytkowie, (Oktawi-
nie), Chorowie etc., kawaler maltański, szambelan, tajny radca
i senator rosyjski, trzeci z kolei w7 swoim rodzie marszałek Wo­
łyński od 1838 r. po 1841 r., zmarł w7 Brodach wr 1860 r.
Z Oktawii Morawskiej pozostawił pięć córek: Joannę Stanisła­
wowy hr. Worcell ową, po rozwodzie 2° v. Edw7ardowy hr. Kelle­
rów7ą,  Stefanię Władysławowy Laską, Leonię AdolfowTę Ka-
szowrską, Henrykę hr. Arturowę Krasicką i Oktawię Gustaw7ow7ę
Kurzeniecką, oraz syna Aleksandra pułkownika wojsk rosyj­
skich, rozwiedzionego z Franciszką-Klaudyą Kaszowską, po roz­
wodzie księżną Edwinową Drucką - Lubecką, który będąc bez­
dzietnym, przekazał oflcyalnie wr 1892 r. swre nazwrisko i tytuł,
siotrzeńcowi swemu rodzonemu Aleksandrowi hrabiemu Ka-
szowskiemu-Ilińskiemu, dzisiejszemu po śmierci zmar­
łego wuja, jedynemu przedstawicielowi hrabiowskiej linii Iliń-
skich.
15. Konstanty-Stanisław-Ksawory-Feliks ks. Lubomirski
herbu Drużyna, syn Franciszka Ksawerego Starosty Sienichow-
skiego, generał-lejtnanta wojsk rosyjskich i drugiej jego żony
Teofili Bzewuskiej chorążanki wrielkiej Litewskiej, ur. 18. listo­
pada 1786 r. na Zdołbicy etc., generał-lejtnant wojsk rosyj­
skich, kawaler orderu św7. Jerzego IV. ki., marszałek Wołyń­
ski od 4. sierpnia, do 15. września 1841 r., zmarł 25. kwie­
tnia 1870 r. Z Katarzyny hr. Tołstojówrny córki Mikołaja wiel­
kiego mistrza dworu rosyjskiego i Anny z ks. Bariatyńskich,
pozostawił syna Zygmunta, kamerjunkra dworu rosyjskiego,
ożenionego z Aleksandrą hr. Guriewówną i córki: Jadwigę
hr. Adamowy Goetzendorf-Grabowrską i Annę hr. Franciszkowy
Łubieńską.
16. Jakób syn Faustyna Omieciński herbu Junosza,
po chwilowem dzierżeniu laski marszałkowskiej przez
		

/KS_454466_II_L_0054.djvu

			poprzednika ks. Konstantego Lubomirskiego i jego z urzędu
ustąpieniu, został powołany, zapewne z kandydatury, do spra­
wowania takowego i pomimo, że nie został w tej godności przez
władzę administracyjną zatwierdzonym, piastował ją do sierpnio­
wych 1844 r. wyborów. Z Cecylii Lubienieckiej potomstwa nie
zostawił.
17. Teodor В ó b r-P i o t r o w i с к i herbu Piotrowicz,
który w następstwie zamienił na Pilawę, syn Kajetana generał-
majora wojsk polskich i Ludwiki Ostrowskiej podkomorzanki
Bracławskiej, wnuk Ignacego cześnika Bracławskiego i Anny
Chomentowskiej kasztelanki Czechowskiej, na Zahajcach,
Ceceniówce, Czepielówce, Perekalach, Wojnicy, Szelwowie,
Zahorowie etc., z wyborów 1826 roku, marszałek powiatowy
Krzemieniecki, skompromitowany politycznie podczas swego
urzędowania w 1831 r. był aresztowany i uwięziony przez pół
roku w Zytomirzu, w klasztorze Bernardynów. Po ustąpieniu
z guberskiego krzesła marszałkowskiego prowizorycznie je zaj­
mującego Jakóba Omiecińskiego, w 1844 r., zostaje obrany guber-
skim marszałkiem i piastuje tę godność w ciągu dwóch trzecli-
leci, t. j. do wyborów 1850 r. W trakcie tego zostaje rosyjskim
radcą stanu i kamerjunkrem dworu rosyjskiego. Ożeniony
z Joanną Morzkowską, herbu Slepowron, córką Franciszka
marszałka guberskiego Kijowskiego i Joanny Duklany Żo-
chowskiej, ową słynną „Panią Bobrową“, przyjaciółką „honni
soit qui таї у pense“, wielkich naszych „Zygmunta“ i „Juliusza“,
miał z niej tylko dwie córki: Ludwikę hr. Maurycowę Potocką
i Zofię hr. Juliuszowę Dzieduszycką, które po jego śmierci
w październiku 1865 r. w Zahajcach przypadłej, odziedziczyły
znaczne bardzo dobra w powiatach: Krzemienieckim, Dubień-
skim, Starokonstantynowskim i Włodzimirskim, zaś po matce
wr Kijowskim, w większej już części z rąk polskich wyszłe.
18. Bomuald Ledochowski herbu Szaława, syn Łu­
kasza marszałka powiatowego Dubieńskiego i Tekli ze Steckich,
wnuk Józefa stolnika Wołyńskiego szambelana JKM. i Magda­
leny Dobrzyńskiej, na Ostrożcu, Koniuchach, Borszczach, Księ-
dzówce etc., drugi z rodu marszałek Wołyński od roku 1850,
po 1852 r., w którym skutkiem ostrego stawienia się wyższej
administracyi w sprawie Kijowskiego kadeckiego korpusu, i Wo­
łyńskich ziemskich powinności, zostaje ze swego urzędu usunię­
tym, i do Woroneża na kilka miesięcy administracyjnie
		

/KS_454466_II_L_0055.djvu

			Z Leontyny hr. Czackiej, córki Michała, marszałka Wołyń­
skiego i pierwszej jego żony Tekli Pilichowskiej, pozostawił
dwie córki: Zofię małżonkę Feliksa hr. Czackiego, syna
Wiktora i ks, Pelagii Sapieżanki, wnuka wiekopomnego Tade­
usza i Barbary z Dembińskich Czackich i Maryę pierwszą żonę
Władysława Ledochowskiego, syna Janusza marszałka Du-
bieńskiego i Anieli z Małyńskich, a zaś Wincentego marszałka
Wołyńskiego i Anny z Głębockich Ledochowskich wnuka.
19. Włodzimierz Swieykowski herbu Trzaska, syn
Adama wojewodzica Podolskiego i Krystyny Kossowskiej herbu
Dołęga, podslcarbianki wielkiej koronnej, wnuk Leonarda-
Marcina wojewody Podolskiego i Izabeli Dunin - Karwickiej,
na Kołodnem, Ostropolu, Kloninach etc., marszałek powia­
towy Krzemieniecki, po usunięciu z urzędu i wywiezieniu
Ledochowskiego Romualda, z kandydatury bierze po nim laskę
guberską w 1852 r., którą w roku następnym 1853 podczas
wyborów szlacheckich w Żytomirzu, oficyalnie szlachta w rę­
kach jego pozostawia, wybierając go marszałkiem guberskim
na następne triennium'1), w trakcie którego dostaje rangę rosyj­
skiego radcy stanu i zostaje mianowany kamerjunkrem dworu
rosyjskiego. Z Izabeli Sobańskiej, córki Hieronima marszałka
Olhopolskiego i drugiej jego żony Anny z Dzierżków, pozostawił
dwie córki: Olgę poślubioną Stefanowi na Hrycowie etc. Gro­
cholskiemu, synowi Mieczysława i Stefanii z Giżyckich, stry­
jecznej bratanicy słynnego Bartłomieja Giżyckiego i Maryę
małżonkę Leona na Wołoczyskach etc. Ledochowskiego, syna
Janusza marszałka Dubieńskiego i Anieli z Małyńskich, wnuka
*) Eustachy Iwanowski (Heleniusz) w swych Listkach z Ukrainy
(t. 3. str. 190) powiada, że: „gdy Marceli Krasicki na marszałka guber-
skiego nie był potwierdzony, wybranym został Włodzimierz Swiej-
kowski“. Zapewne miało to miejsce w 1853 r. Marceli hr. Krasicki
herbu Rogala, syn Teodora i Franciszki Podhorodeńskiej herbu Kor­
czak, ur. 6. stycznia 1815 r., na Owadnem, Lisowie, Chołoniewie etc.,
marszałek Kowelski i Włodzimirski, niedoszły Wołyński, powszechnie
ceniony i szanowany, ożeniony w 1843 r. z Ludwiką Prażmowską
herbu Belina, marszałkówną Włodzimirską, przeżywszy córkę Zofię
Alfredowę Żółtowską i syna Zygmunta bezżennego, umarł w Choło­
niewie 8. marca 1888 r., pozostawiając syna Franciszka Ksawerego,
zdolnego mówcę i publicystę, ożenionego z Maryą Chłapowska herbu
Drya z Kopaszewa, zmarłego w 1915
		

/KS_454466_II_L_0056.djvu

			Wincentego marszałka Wołyńskiego i Anny z Głębockich Ledo-
chowskich.
20. Karol Mi к u 1ic  z-Ra de с ki herbu własnego, na
Pieczywodach, Hryniowcach etc., syn Tadeusza marszałka
Zwiahelskiego, po którym sam był tymże marszałkiem powia­
towym w ciągu lat dwunastu, poczem na wyborach w 1856 r.
został okrzyknięty marszałkiem guberskim, laskę tą piastował
w bardzo trudnych czasach w ciągu lat siedmiu (1856—1863),
ciesząc się ogólnem uznaniem, zaufaniem i szacunkiem współ-
ziemian. Usunięty z urzędu i zesłany administracyjnie w 1863 r.
do Orenburga, zmarł tam w następnym 1864 r. Ożeniony
z Cecylią Cichońską córką Jakóba marszałka Zasławskiego
i pierwszej jego żony Emilii Dederkałówny, wicebrygaderyówny
wojsk polskich, z niej pozostawił jedynego syna Marcelego,
ożenionego z hr. Heleną Krasicką, córką Witolda i Teresy z hr.
Miączyńskich Krasickich.
21. Władysław Załęski herbu Prus 1°, syn Józefa stol­
nika Łuckiego i Gertrudy ze Steckich, córki Jana Nepomucena
pisarza ziemskiego Owruckiego i Czarneckiej, na Barmakach,
Diuksynie, Łubinach, Omelanie, Podliskach, Sławecznie etc.
marszałek Rówieński, po wywiezieniu Mikulicza w 1863 r.
ujął w swe ręce laskę guberską i pomimo, że nie został za­
twierdzony w godności marszałka Wołyńskiego, dzierżył ją
wytrwale w ciągu lat trzech, t. j. do 1866 r., w którym to
czasie przez zamianowanie z ramienia rządu pierwszego Rosya-
nina ks. Mikołaja Konstanlynowicza Imereteńskiego, generał-
majora wojsk rosyjskich, Wołyńskim guberskim marszałkiem,
urząd ten wyborowy, od czasu wcielenia Wołynia do cesar­
stwa rosyjskiego, w rękach szlachty miejscowej polskiej w ciągu
lat siedemdziesięciu nieprzerwanie będący, został jej odjęty,
jak dotąd bezpowrrotnie; po ks. Imereteńskim następowali inni,
osiedli i nieosiedli na Wołyniu, zawsze Rosyanie. Zdetronizo­
wany marszałek Załęski, na pożegnanie orderem św. Anny
ozdobiony, do śmierci swej nazywał siebie „moralnym marszał­
kiem Wołyńskim“ i z Zytomirza się nie ruszał, gdzie i żywot
swój nagle zakończył 15. marca 1876 r. Z dwóch żon: Aurelii
Czarneckiej herbu Prus 3-ci, córki Michała i Teresy z Przyborow-
skich Czarneckich i Franciszki herbu Jastrzębiec Zakrzewskiej1),
*) Franciszka z Zakrzewskich Załęska była wnuczką mieczową
Szymona Zakrzewskiego, starosty Ostrzańskiego i drugiej jego
		

/KS_454466_II_L_0057.djvu

			pozostawił dwóch synów: z pierwszej: Aleksandra, ożenionego
z Idalią Czudowską, stryjeczną swą siostrzenicą, bezdzietnie
zmarłego, z drugiej, Mieczysława, małżonka Wilhelminy Za-
łęskiej, siostry swej stryjecznej, z nią mającego potomstwo.
Na zakończenie muszę tu jeszcze dodać, że zestawiając
listę nominowanych marszałków Wołyńskich z epoki Jagiel­
lońskiej, ze spisem ich imienników wyborowych w porozbio-
rowej dobie, musimy skonstatować, że nawet obsadzanie urzędu
marszałkowskiego ostatecznie zmieniło się radykalnie: pod
względem bowiem religijnym — zlatynizowało się, pod naro­
dowym spolonizowało, a zaś pod społecznym względnie zde­
mokratyzowało, bo gdy na dziesięciu pierwszych marszałków,
mamy ośmiu gorliwych wyznawców wschodniego kościoła
i zaledwie dwóch niewątpliwych katolików rzymskich (Monty-
gerdowicz Piotr Janowicz i Kiszka Piotr Piotrowicz), wszyscy
oni należą do rodów Litewsko-Ruskich, z nich zaś mamy aż
sześciu najpotężniejszych kniaziów, trzech dorównywujących
im znaczeniem wielkich panów i zaledwie jednego dorobko-
wicza, Wołyńskiego ziemianina Fedora Januszewicza. W za­
mian poczet marszałków Wołyńskich porozbiorowej doby
inaczej zupełnie się przedstawia: jest ich dwudziestu jeden,
wszyscy są rzymskimi katolikami, pomimo litewsko - ruskiego
pochodzenia jedynastu z nich 1), wszyscy się mienią Polakami,
Konstancyi z Biernackich, słynnego rębacza i pamiętnikarza, którego
zajmujące opowiadania z drugiej połowy XVIII. w. spisał mistrzow-
skiem piórem śp. Jakób Cichoński, marszałek Zasławski. Pan starosta
pochodził z Płockiego, był on synem Michała na Ogorzelicach chorą­
żego Zakroczymskiego i Wiktoryi z Pęskich, bratem zaś Eustachego,
Karola i Ignacego, jak i on zawołanych rębaczy i sejmikowiczów;
z nich: Eustachy generał-adjutant wojsk koronnych, ożeniony z Maryan-
ną Pietruszewską z Peremyla, miał dwie córki: Annę-Cecylię poślu­
bioną ks. Mateuszowi na Berdyczowie Radziwiłłowi, koniuszycowi
Litewskiemu i Różę pierwszą żonę Alojzego Gostyńskiego, marszałka
Wołyńskiego; Karol bezżenny, konfederat Barski, osaczony w Tykoci­
nie przez Kozaków, zginął śmiercią walecznych pod pomnikiem Stefana
Czernieckiego z szablą i krzyżem w dłoni; wreszcie Ignacy najmłod­
szy z nich, podwojewodzy Poznański, żonaty z wdową po kasztelanie
Zboińskim, potomstwa po sobie nie zostawił. Wszyscy bracia, oprócz
Karola, dożyli lat Matuzalowych, najstarszy z nich nasz pan Starosta
ur. w 1718 r. umierając, liczył ich sobie sto pięć, piękny zaiste wiek!
‘) Ilińscy (3) z Żytomirskiego, Hańscy (1) z Chełmskiego, Choło-
niewscy (1) i Sanguszkowie (1) z Włodzimirskiego, Ledochowscy
		

/KS_454466_II_L_0058.djvu

			społecznie zaś widzimy w7śród nich już tylko dwóch książąt,
dalej siedmiu hrabiów nowej kreacyi i wreszcie dwunastu,
nietytułowanych rodowitych szlachciców.
Przewidując możliwy zarzut, że zanadto dużo dałem tu
szczegółów genealogicznych, a względnie i biograficznych, nie
mających związku z głównym przedmiotem rozprawy, zazna­
czam , że uczyniłem to przeważnie z powodu, iż gdy nepo­
tyzm, jak wszędzie, tak i przy wyborach marszałków Wo­
łyńskich nieraz niepoślednią odegrywał rolę, chciałem ułatwić
czytelnikowi rozwiązanie do pewnego stopnia niektórych za­
gadek wyborczych; doprowadzając zaś wiadomości genealo­
giczne do żyjących pokoleń, pragnąłem wykazać istniejących
jeszcze potomków tych ostatnich Wołyńskich Mohika­
nów. Przyczem muszę tu jeszcze zaznaczyć, że do bezpłatnego
urzędu marszałkowskiego, pociągającego za sobą znaczne wy­
datki, powoływrano na Wołyniu zawsze ludzi możnych, dla
których one nie stanowiły różnicy, co znowu prowadziło cza­
sami za sobą, pozostawianie w cieniu najodpowiedniejszych
i najzasłużeńszych przedstawicieli społeczeństwa.
Ad lectorem
i, Jj'ljöli %£>
/ГГйлГїкі.....
z Krzemienieckiego, Lenkiewicze (1) i Mikulicze (1) z Mozyrskiego i Bo­
browie (1) z
		

/KS_454466_II_L_0060.djvu

			Biblioteka im. Hieronima
Łopacińskiego w Lublinie
* /•
ł